kk

poniedziałek, 3 stycznia 2022

2021.

Za nami kolejny rok. 2 0 2 1

Nie udzielałam się tu za często. Baa. Właściwie wcale się tu nie udzielałam. Ale jak wspomniałam w poprzednim wpisie, nie próżnowałam.

Co się wydarzyło w 2021?

->1/01/2021 podjęłam decyzję, że zmieniam swoje podejście do jedzenia i ćwiczeń. Na początku obawiałam się, że to kolejny zryw "noworoczny", ale nie tym razem. Stary rok ukończyłam z wynikiem -7,5kg! I pewnie byłoby to wow, gdyby nie fakt, że po prostu zrzuciłam to, co nagromadziłam podczas pandemii, więc walka trwa dalej... Są momenty zawahania, jojo, ale nie poddaję się i wciąż gnam do przodu. 

sobota, 1 stycznia 2022

17. Krakowski Bieg Sylwestrowy.

To już tradycja. Muszę przyznać, że z sentymentem wracam do tych biegowych wpisów, dlatego nie może zabraknąć też i tej relacji. 

Niestety 2021 rok nie obfitował w zbyt wiele moich startów ze względu na pandemię. No może poza kilkoma wirtualnymi firmowymi biegami/wyzwaniami, które pozwalały mi podtrzymywać formę (a dawałam z siebie dużo w 2021, ale o tym innym razem). Dlatego tym bardziej doceniam możliwość wystartowania w zawodach razem z innymi biegaczami.

Zawody to oczywiście za duże słowo, jeśli myślimy o najfajniejszym, najbardziej zakręconym wydarzeniu biegowym, jakim jest Krakowski Bieg Sylwestrowy. Uwielbiam atmosferę tego wydarzenia, pozytywnie zakręconych ludzi i niesamowite przebrania. Dlatego z takim entuzjazmem wracam do tego biegu. Z nieskrywaną radością przyjęłam wiadomość o wznowieniu wydarzenia w 2021 (w 2020 z powodu ograniczeń i obostrzeń sanitarnych, bieg został odwołany :(). Jedynym moim strapieniem był brak pomysłu na przebranie, a jak pewnie wiecie z moich poprzednich wpisów (KLIK), uwielbiam wymyślać coraz to nowsze stroje na ten bieg (nie wiem, kto bardziej się na nie cieszy - ja, czy moi kochani znajomi :P?)

sobota, 28 listopada 2020

Szukając normalności.

Uwaga, przyszłam ponarzekać ;)

Wpis ten miał być o zakręconym świecie naszego rodzimego "szołbiznesu", o trenerkach, które "motywują" dziewczyny wyzywając je publicznie od "ulanych świń", o dziewczynach, które robią sobie liposukcję będąc naprawdę w rewelacyjnej formie, ale chyba dzisiaj nie umiem się nad tym pochylić. Choć nie ukrywam, że jest to temat warty poruszenia, bo świat staje na głowie (a może ja już jestem za stara i nie nadążam za dzisiejszym światem i jest to zupełnie normalne (?)). 

Ale dziś nie o tym. Przeglądam stare fotki, z okresu mniej więcej 1-2 lata po porodzie, gdy kombinowałam, jak wygospodarować choć 1h na ćwiczenia podczas snu Synka i muszę przyznać, że jednocześnie dołują mnie one, jak i motywują. Na razie nie jestem w stanie jednocznacznie powiedzieć, czy więcej jest motywacji, czy zniechęcenia. 

Czytam stare wpisy, oglądam stare zdjęcia i filmiki z okresu Runmageddonu, ale chyba czas wytoczyć potężniejsze działa. 



 

I nic, że fotka wygląda jak robione kalkulatorem, i nic, że w tle widać rozwalone zabawki Czekoladki, musze przyznać, że miałam wtedy niebywałą motywację - kochałam ćwiczenia z Jill, kochałam wyzwanie z Lisą, kochałam bieganie. 

Niestety teraz mam wrażenie, że cała energia ze mnie uleciała. I fakt, skaczę na skakance, jeżdżę na rowerku stacjonarnym, coś tam poćwiczę z Pamelą, ale nie ukrywam, że zmuszam się do tego z wielkim trudem. Jako motywację, codziennie zdaję raport koleżance z pracy, że coś tam działam, ona robi podobnie :D

Mam plan, ale nie chcę mówić o nim głośno, jak to się mówi: "Work in silence and let the effects make noise". I niech tak będzie.

Znowu uwaga, będę tu wpadać, pożalić się od czasu do czasu lub popisać, dla samego popisania :)

Także w kontakcie :)


PS. Czy jest tu jeszcze ktoś, kto szuka motywacji? Ręka do góry :)


J.

niedziela, 15 marca 2020

#koronacizglowyniespadnie #cwiczwdomu - trening domowy w dobie koronawirusa.

Koronawirus - to słowo atakuje nas od ponad 3 miesięcy praktycznie z każdej strony. O ile na początku podchodziłam do tematu bardzo ostrożnie - wszak przerobiłam w swoim życiu już panikę związaną z ptasią grypa, SARS, afrykańskim pomorem świń etc. - tak teraz stosuję się do wszelkich wytycznych rządu i zwyczajnie zostaję w domu, bo wiem, że sytuacja jest poważna (tak, mam to udogodnienie pracy z domu, ale niestety moi najbliżsi niekoniecznie:(). 

I nie, nie będę Was przekonywać, jak ważne jest ograniczenie aktywności społecznej i przestrzeganie higieny. Myślę, że każda zdrowo myśląca osoba o tym wie i się do tego zastosuje. 
I tak, ja też oczami wyobraźni pływam sobie na basenie/jeżdżę na rolkach po zatłoczonych Błoniach/wzdłuż Bulwarów/pakuję na siłowni/podróżuję po świecie, ale wiem, że jeśli teraz wszyscy się zmobilizujemy, wrócimy do tego wszystkiego szybciej niż nam się wydaje. 

Warto również pamiętać, że okres kwarantanny nie musi być pozbawiony aktywności fizycznej. Internet jest pełny przeróżnych domowych zestawów, pomysłów na ćwiczenia z użyciem codziennych sprzętów. 
Dla przykładu, ostatnio w sieci śmiga całkiem fajny filmik z użyciem... papieru toaletowego :) Jak widać, potrzeba matką wynalazków :)


poniedziałek, 13 stycznia 2020

8. Bieg Wielkich Serc, czyli kolejny raz wspieramy WOŚP na biegowo.

Tak jak w tytule. Za mną pierwszy bieg w 2020 roku - 8. BIEG WIELKICH SERC. To już mój (ekhm, uwaga liczę medale) piąty raz na tym biegu? Really? Ale czas leci. Od kilka lat w biegu biorę udział jako wolontariusz i reprezentant swojej firmy. Nie zmienia to jednak faktu, że uwielbiam się tu pojawiać i biec w szczytnym celu z innymi biegaczami :)

Jak już wiecie z poprzedniego wpisu, mój start w tym roku stał pod dużym znakiem zapytania. Od około miesiąca cierpię przez ból nogi (podejrzewam, że nabawiłam się jakiś mikrourazów od skakania na skakance). Od 2 tygodni próbowałam "leczyć się" wszelakimi maściami, z marnym skutkiem. Ból nie ustępował, ale był na tyle znośny, że jednak zdecydowałam się pobiec w biegu (tak między nami, nienawidzę, jak ktoś przed biegiem tłumaczy się, że tu go boli, tu go łamie, a potem jak gdyby nigdy nic leci po życiówkę, ale serio dawno tak nie bolała mnie noga ;)). Obiecałam sobie jednak, że jeśli tylko poczuję jakiekolwiek pobolewanie nogi, to przejdę do marszu. Jak myślicie? Jak było? Czy przebiegłam dystans 5km bez przygód?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...