kk

niedziela, 17 września 2023

IV Powiatowy Bieg Rodzinny - Będzin: relacja.

Ale mi dziwnie. Od kilku tygodni miałam nieodpartą ochotę tu coś napisać. Ostatnio mam tyle myśli w głowie, że muszę je gdzieś przelewać. Niekoniecznie oczekuję, że ktoś to będzie czytać, robię to bardziej dla siebie, więc nie czujcie się w obowiązku czytania moich wypocin ;)

Ostatnio się troszkę rozbiegałam (co ciekawe, nawet jedna z Was do mnie napisała, czy ja to ja, bo kojarzy mnie z bloga :)). Przypomniałam sobie, jak fajnie jest obcować z innymi biegaczami, przeżywać wspólnie starty i emocje panujące przed i po starcie. Co więcej, ostatni bieg przeżywałam wspólnie z moim Synkiem. A może powinnam napisać Synem. Toż to już 12stolatek!

Tak naprawdę to już nasz drugi dłuższy bieg razem. Pierwszy raz biegliśmy jeszcze jak Bartuś miał 5lat  na dystansie 3km (dla przypomnienia zdjęcie poniżej, przybiegliśmy jako jedni z ostatnich ;)), a dzisiaj... O mamo.

 Może być zdjęciem przedstawiającym 5 osób

poniedziałek, 3 stycznia 2022

2021.

Za nami kolejny rok. 2 0 2 1

Nie udzielałam się tu za często. Baa. Właściwie wcale się tu nie udzielałam. Ale jak wspomniałam w poprzednim wpisie, nie próżnowałam.

Co się wydarzyło w 2021?

->1/01/2021 podjęłam decyzję, że zmieniam swoje podejście do jedzenia i ćwiczeń. Na początku obawiałam się, że to kolejny zryw "noworoczny", ale nie tym razem. Stary rok ukończyłam z wynikiem -7,5kg! I pewnie byłoby to wow, gdyby nie fakt, że po prostu zrzuciłam to, co nagromadziłam podczas pandemii, więc walka trwa dalej... Są momenty zawahania, jojo, ale nie poddaję się i wciąż gnam do przodu. 

sobota, 1 stycznia 2022

17. Krakowski Bieg Sylwestrowy.

To już tradycja. Muszę przyznać, że z sentymentem wracam do tych biegowych wpisów, dlatego nie może zabraknąć też i tej relacji. 

Niestety 2021 rok nie obfitował w zbyt wiele moich startów ze względu na pandemię. No może poza kilkoma wirtualnymi firmowymi biegami/wyzwaniami, które pozwalały mi podtrzymywać formę (a dawałam z siebie dużo w 2021, ale o tym innym razem). Dlatego tym bardziej doceniam możliwość wystartowania w zawodach razem z innymi biegaczami.

Zawody to oczywiście za duże słowo, jeśli myślimy o najfajniejszym, najbardziej zakręconym wydarzeniu biegowym, jakim jest Krakowski Bieg Sylwestrowy. Uwielbiam atmosferę tego wydarzenia, pozytywnie zakręconych ludzi i niesamowite przebrania. Dlatego z takim entuzjazmem wracam do tego biegu. Z nieskrywaną radością przyjęłam wiadomość o wznowieniu wydarzenia w 2021 (w 2020 z powodu ograniczeń i obostrzeń sanitarnych, bieg został odwołany :(). Jedynym moim strapieniem był brak pomysłu na przebranie, a jak pewnie wiecie z moich poprzednich wpisów (KLIK), uwielbiam wymyślać coraz to nowsze stroje na ten bieg (nie wiem, kto bardziej się na nie cieszy - ja, czy moi kochani znajomi :P?)

sobota, 28 listopada 2020

Szukając normalności.

Uwaga, przyszłam ponarzekać ;)

Wpis ten miał być o zakręconym świecie naszego rodzimego "szołbiznesu", o trenerkach, które "motywują" dziewczyny wyzywając je publicznie od "ulanych świń", o dziewczynach, które robią sobie liposukcję będąc naprawdę w rewelacyjnej formie, ale chyba dzisiaj nie umiem się nad tym pochylić. Choć nie ukrywam, że jest to temat warty poruszenia, bo świat staje na głowie (a może ja już jestem za stara i nie nadążam za dzisiejszym światem i jest to zupełnie normalne (?)). 

Ale dziś nie o tym. Przeglądam stare fotki, z okresu mniej więcej 1-2 lata po porodzie, gdy kombinowałam, jak wygospodarować choć 1h na ćwiczenia podczas snu Synka i muszę przyznać, że jednocześnie dołują mnie one, jak i motywują. Na razie nie jestem w stanie jednocznacznie powiedzieć, czy więcej jest motywacji, czy zniechęcenia. 

Czytam stare wpisy, oglądam stare zdjęcia i filmiki z okresu Runmageddonu, ale chyba czas wytoczyć potężniejsze działa. 



 

I nic, że fotka wygląda jak robione kalkulatorem, i nic, że w tle widać rozwalone zabawki Czekoladki, musze przyznać, że miałam wtedy niebywałą motywację - kochałam ćwiczenia z Jill, kochałam wyzwanie z Lisą, kochałam bieganie. 

Niestety teraz mam wrażenie, że cała energia ze mnie uleciała. I fakt, skaczę na skakance, jeżdżę na rowerku stacjonarnym, coś tam poćwiczę z Pamelą, ale nie ukrywam, że zmuszam się do tego z wielkim trudem. Jako motywację, codziennie zdaję raport koleżance z pracy, że coś tam działam, ona robi podobnie :D

Mam plan, ale nie chcę mówić o nim głośno, jak to się mówi: "Work in silence and let the effects make noise". I niech tak będzie.

Znowu uwaga, będę tu wpadać, pożalić się od czasu do czasu lub popisać, dla samego popisania :)

Także w kontakcie :)


PS. Czy jest tu jeszcze ktoś, kto szuka motywacji? Ręka do góry :)


J.

niedziela, 15 marca 2020

#koronacizglowyniespadnie #cwiczwdomu - trening domowy w dobie koronawirusa.

Koronawirus - to słowo atakuje nas od ponad 3 miesięcy praktycznie z każdej strony. O ile na początku podchodziłam do tematu bardzo ostrożnie - wszak przerobiłam w swoim życiu już panikę związaną z ptasią grypa, SARS, afrykańskim pomorem świń etc. - tak teraz stosuję się do wszelkich wytycznych rządu i zwyczajnie zostaję w domu, bo wiem, że sytuacja jest poważna (tak, mam to udogodnienie pracy z domu, ale niestety moi najbliżsi niekoniecznie:(). 

I nie, nie będę Was przekonywać, jak ważne jest ograniczenie aktywności społecznej i przestrzeganie higieny. Myślę, że każda zdrowo myśląca osoba o tym wie i się do tego zastosuje. 
I tak, ja też oczami wyobraźni pływam sobie na basenie/jeżdżę na rolkach po zatłoczonych Błoniach/wzdłuż Bulwarów/pakuję na siłowni/podróżuję po świecie, ale wiem, że jeśli teraz wszyscy się zmobilizujemy, wrócimy do tego wszystkiego szybciej niż nam się wydaje. 

Warto również pamiętać, że okres kwarantanny nie musi być pozbawiony aktywności fizycznej. Internet jest pełny przeróżnych domowych zestawów, pomysłów na ćwiczenia z użyciem codziennych sprzętów. 
Dla przykładu, ostatnio w sieci śmiga całkiem fajny filmik z użyciem... papieru toaletowego :) Jak widać, potrzeba matką wynalazków :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...