Tak jest :) 4 dzień z killerem zaliczony. Właśnie wypociłam część piszingerów, które zjadłam w ostatnich kilku miesiącach. Ranyyy, jak to jest, że zjedzenie takiego jednego piszingera trwa sekundę, a spalenie go ponad godzinę? To nie fair. No dobra, nie narzekam. Jak się grzeszyło, to teraz trzeba odpokutować :P Ja w dniu dzisiejszym nie grzeszyłam, ale odpokutować i tak trzeba było :)
Jak mi dzisiaj poszło? Nawet, nawet. Spociłam się jak mysz kościelna (porównanie mojej Mamy), ale warto było. Uczucie po jest niesamowite. Teraz siedzę koło śpiącego Synka wymaziana jakimiś kremami chłodzącymi i się relaksuję. W ogóle byłam pewna, że dzisiaj odpuszczę ćwiczenia, z racji niechęci Czekoladki do snu, no ale na szczęście udało mi się go jakoś przekonać do popołudniowej drzemki i tym samym wykonać trening. Ufff... i dobrze, bo żałowałabym opuszczonego dnia :P
|
http://spec.pl/kulinaria/ciasta-i-desery/pischinger-przepisy-na-wafle-przekladane |
PS. jak myślicie, ile piszingerków udało mi się dzisiaj spalić podczas treningu z Ewą? :))) Podobno podczas treningu można spalić do 600 kcal, tylko ile ma taki jeden piszinger (znalazłam info, że jeden pischinger = 345 kcal, więc wychodziłoby, że spaliłam tylko 1,5 ciastka!!!?)
J.