kk

czwartek, 25 kwietnia 2013

New in: Workout Sandbag.

Rany. Zabieram się za ten wpis od kilku dni. Ostatnio cierpię na chroniczny brak czasu - niby nic sensownego nie robię, a jednak czas przelatuje mi między rękami. Myślę, że duży wpływ ma na to pogoda, którą staram się wykorzystać w 100%. Codziennie udaję się na ponad 3 godzinny spacer z Czekoladką u boku. Zjeżdżamy ze zjeżdżalni, huśtamy się na huśtawce, biegamy po trawie, karmimy wiewiórki, spędzamy czas w piaskownicy - jednym słowem aktywny czas z dwulatkiem. Po takich spacerach wracam do domu bardziej zmęczona niż po 40 minutowym treningu. Z trudem zmuszam się do ćwiczeń. W ogóle ostatnio jestem nieźle wypluta - moje ciało także zaczyna się buntować. Ostatnio podczas treningu z Zuzką, doznałam kontuzji łokcia, przez co nie mogłam dokończyć ZWOW'u. Od tamtej pory wyszukuję ćwiczeń w Internecie, które nie angażują łokci - unikam wszelkich burpees i pompek. Szczerze? Bardzo ciężko znaleźć takie ZWOWy. Na szczęście z pomocą przyszły mi dziewczyny z fanpage'a, które podrzuciły linki do ćwiczeń, które nie obciążają rąk.
A jeśli już o podziękowaniach mowa, to także przesyłam moc uścisków fizjoterapeutce Justynie, która udzieliła mi cennych rad dotyczących postępowania z tego rodzaju kontuzjami :*

Jeśli ktoś ma podobny problem tj. nie może zginać łokcia i nadgarstka {u mnie już z tym lepiej ;)} to podaję numery ZWOW'ów, w których nie ma ćwiczeń stricte na tą partię ciała:
-ZWOW #63,
-ZWOW #64,
-ZWOW #65.

Jeśli znacie jeszcze inne, to bardzo ładnie proszę o informację w komentarzu :) Na 200% mi się to przyda.

sobota, 20 kwietnia 2013

Zdrowe lody dla ochłody.

No w końcu doczekałam się pięknej, słonecznej pogody. Wykorzystuję ją w pełni na spacerki z Czekoladką - ostatnio poszaleliśmy i chodziliśmy po osiedlach przez 3 godziny. Skutkiem tego były bolące nogi, odciski na stopach i spieczona twarz. Hahaha. Tak, tak. Słońce bardzo mnie kocha i już postanowiło 'zakolegować się' z moim nosem. Ale dobrze, niech się zabiera za moją skórę, bo przy Czekoladce wyglądam tak blado, że aż wstyd ;p Nawet nie chcę myśleć, jak to będzie przy Mężu, który wraca lada dzień z Tanzanii :) No cóż, muszę się pogodzić z tym, że zawsze będę najbledsza w rodzinie :/

Słoneczna pogoda zmobilizowała mnie w końcu do wypróbowania przepisów na domowe lody. Nie są to jakieś wyszukane mikstury - zwyczajne koktajle z mrożonych owoców i mleka. Ostatnio królują u nas połączenia: mrożone truskawki + awokado + mleko, mrożone truskawki + banan + mleko oraz mrożone maliny + mrożone wiśnie + mleko :) Czaję się jeszcze na opcję z mrożonym bananem, podobno niebo w gębie. Na razie muszę poczekać aż banan mi dojrzeje i dopiero go zamrożę. Wtedy będzie słodziutki i smaczny! :)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Dlaczego nie zrobię wszystkich ZWOW'ów?

Bo boję się stać na rękach. Wiem, że to dziwne, ale naprawdę mam wewnętrzną blokadę, którą ciężko będzie mi przełamać. Niestety kilka treningów Zuzki zawiera stanie na rękach, więc na razie zmuszona jestem je wszystkie odpuścić. Wiem, że można wykonywać modyfikację, ale ja nie czułabym satysfakcji robiąc trening 'na pół gwizdka'. Dlatego postanowiłam, że dopóki nie nauczę się stania na rękach, dopóty nie zrobię wszystkich ZWOW'ów. Z tym staniem na rękach jest głupia sprawa. Kiedyś, będąc dzieckiem, z bratem dla zabawy stawaliśmy przy drzwiach na rękach. Mieliśmy ubaw po pachy. Niestety nie spodobało się to mojej Mamie, która ostrzegła nas przed konsekwencjami takiej zabawy. Na początku byłam zła na Mamę, że zabrania nam stawania na rękach, ale potem do mojej świadomości dotarło, co może się stać, gdy upadnę na kark... No i masz Ci babo placek. Teraz, prawie po 20 latach, ja wciąż mam wizję uszkodzonego kręgosłupa. Podobnie mam w przypadku skoku na główkę do wody. Owszem wykonam go, ale każdy taki skok wiąże się z olbrzymim strachem i przerażeniem {to napisała osoba, która dobrowolnie poszła na uczelniany kurs instruktora pływania ;p}.


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Zdrowe śniadanie: placek owsiany z bananami.

To było moje drugie podejście do słynnego placka owsianego z bananami. Za pierwszym razem pokusiłam się o przepis z forum KFD {na gotowy placek owsiany kładziemy pokrojonego banana i jogurt naturalny}, ale to, co z niego wyszło nie za bardzo mi smakowało. Dzisiaj z kolei zdecydowałam się na małą modyfikację, którą znalazłam na wizażu. Szczerze? O wiele bardziej wolę tą drugą wersję, czyli:

-jeden banan {ja wzięłam mega dojrzałego, przez co cały placek był strasznie słodki},
-jedno jajko,
-płatki owsiane {sypałam na oko, ale pewnie byłaby to duża garść},
-łyżeczka oleju rzepakowego do smażenia.

Wszystkie składniki {oczywiście można dodawać inne dodatki, co kto lubi} dokładnie mieszamy i wylewamy na patelnię. Smażymy pod przykryciem, aż do całkowitego ścięcia się. Ja zawsze smażę z obu stron - dla bezpieczeństwa, bo zawsze jem wszystko z Synkiem, więc nie chciałabym, żeby rozbolał go brzuch ;)



Jeden placuszek całkowicie wystarczył mi na śniadanie {a powiem Wam, że ciężko mi dogodzić ;)}. Był smaczny, może troszkę za słodki {muszę spróbować z mniej dojrzałym bananem}, ale całkiem zjadliwy. Czytałam o nim same pozytywne opinie na blogach i forach i teraz sama mogę potwierdzić - fajna i zdrowa opcja na śniadanie. 

Przepis na specjalne życzenie fanek facebook'owiczek :) Szczerze? Myślałam, że tylko ja jeszcze go nie wypróbowałam hehe :) Smacznego dziewczyny :)

J.

niedziela, 14 kwietnia 2013

O tym, jak zjadłam ŻABĘ.

Zieloną, dojrzałą i dosyć smaczną. Sama w sobie nie miała wybitnego smaku, ale w połączeniu z jogurtem naturalnym, bananami i cynamonem smakowała bardzo ciekawie. To był mój pierwszy raz z żabą... ekhm z awokado ;) Dlaczego nazywam je żabą? Już wyjaśniam. Czekoladka po spróbowaniu awokado stwierdził, że właśnie zjadł żabę :D I tak mi się ta nazwa spodobała, że od dziś na awokado będę mówić 'żabka' :)

Wszystko zaczęło się kilka dni temu, gdy na fanpage wrzuciłam rysunek, jak wybierać awokado:

sobota, 13 kwietnia 2013

Płacisz tyle, ile ważysz.

Kilka dni temu na fanpage'u opublikowałam link do artykułu, który wywołał skrajne emocje. Jedni z Was popierają pomysł wprowadzenia opłat za każdy przewożony kilogram - w tym samego człowieka, a inni uważają to za dyskryminację osób puszystych. Zanim jednak sama wypowiem się na ten temat, chciałam pokrótce przybliżyć niezorientowanym sam pomysł linii lotniczych Samoa Air. Otóż wspomniane linie lotnicze latające lokalnie pomiędzy wyspami Oceanii, wprowadziły opłatę za wagę pasażera. Podczas zamawiania biletu, wymagane jest podanie wagi bagażu oraz swojej własnej. Na tej podstawie kalkulowana jest cena biletu. Ma to być m.in. motywator do utrzymania szczupłej sylwetki. Brzmi śmiesznie? Niekoniecznie.


piątek, 12 kwietnia 2013

O trudnej walce z nałogiem...

Nie piję alkoholu, nie palę papierosów, nie zażywam narkotyków. Jednym słowem nie mam żadnych nałogów. Do niedawna byłam o tym przekonana, jednak rozmowa z Tatą uświadomiła mi, że jednak mam jakiś problem: słodycze. One rządzą moim światem, są moim 'papierosem', 'narkotykiem', który poprawia mi humor. Jednak wraz z nadejściem nowego miesiąca podjęłam wyzwanie - rzucam swój nałóg, pokażę, że umiem. I co? I poległam. Po niecałych dwóch tygodniach. W życiu nie sądziłam, że rozstanie się ze słodyczami może być takie trudne. Ale podobno jest coś równie trudnego? Co? Rzucenie palenia papierosów. Sama nie miałam z tym problemów - nigdy nie paliłam, więc nie miałam czego rzucać, ale mój Tata jest ekspertem w tej dziedzinie. To właśnie on, krok po kroku opisał mi, jak może wyglądać taka walka z nałogiem:

1 próba rzucenia palenia papierosów:
-pierwszy dzień bez papierosa - euforia i nadzieja, że uda się przezwyciężyć nałóg i już nie wróci się do palenia,
-drugi dzień bez papierosa - smutek i utrata sensu życia,
-trzeci dzień bez papierosa - powrót do nałogu spowodowany nudą i namową kolegów w wojsku,

2 próba rzucenia palenia papierosów:
-papierosy pachną, człowiek szuka towarzystwa palaczy, liczy na propozycję zapalenia, pojawia się chęć zapalenia chociaż jednego papierosa, co kończy się kupieniem swojej paczki papierosów i powrotem do nałogu,

3 próba rzucenia palenia papierosów:
-ustalenie terminu rzucenia palenia {np. początek nowego roku},
-wypisanie sobie powodów rzucenia: 
czynniki zdrowotne - pojawiało się coraz więcej reklam uświadamiających negatywny wpływ nikotyny na zdrowie, ostrzeżenia na opakowaniach papierosów, problemy z zadyszką, kaszel; 
czynniki finansowe - nie ma co się czarować, za przepalone pieniądze można było kupić sobie dobry samochód; 
czynniki społeczne - palenie jest passe, ubrania śmierdzą; 
czynniki moralne - chcę być dobrym przykładem dla dzieci.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Na ratunek brwiom.

Od dzisiaj testuję {samodzielnie, bez ukrytego reklamowania ;)} regenerujący krem na brwi. Co prawda, na opakowaniu napisane jest, że to krem na rzęsy, ale wyczytałam, że działa cuda również z brwiami. Te osoby, które czytają mnie dłużej, wiedzą, że poza manią na płaski brzuch, mam hopla na punkcie brwi. Obecnie jestem na etapie totalnej naturalnej regeneracji brwi - czyt. nie chodzę do kosmetyczki, tylko zapuszczam łyse placki brwiowe. Idzie mi to opornie {a właściwie jedno miejsce nie chce ze mną współpracować}, dlatego postanowiłam wytoczyć poważniejsze od olejku rycynowego działa. Oto i one: 


Jutro dokładam kolejny specyfik, ale o tym kiedy indziej :) 

Stosował ktoś ten krem na brwi? Warto? Mam nadzieję, że w moim przypadku się sprawdzi, bo już nie mogę patrzeć na te moje brwi. O postępach będę na bieżąco informować :)

A na koniec przypomnienie, o jakich brwiach marzę :)



J.

sobota, 6 kwietnia 2013

Stretching - czyli coś, czego ostatnio mi brakowało.

Ostatnio na fanpage'u prosiłam Was o sprawdzone filmy prezentujące ćwiczenia rozciągające po treningu. Jak zawsze, nie zawiodłam się na Was, czego dowodem jest kilka nadesłanych propozycji filmów ze stretchingiem, które postaram się codziennie testować na sobie. 

I tak, wczoraj rozciągałam się z Cassey z blogilates, a dzisiaj z Zuzką {wtedy jeszcze z bodyrock}. Jeśli miałabym porównać te dwa strechingi, to zdecydowanie bardziej zadowolona jestem z tego Zuzkowego {chociaż ten Cassey'owy pomysł z gumą jest ciekawym urozmaiceniem}. Dlaczego? Jej ćwiczenia skupiają się na całym ciele, przez co za jednym zamachem możemy rozciągnąć całe ciało. Zuzka dokładnie tłumaczy i pokazuje poszczególne ćwiczenia, przez co o wiele trudniej o błąd ;)


czwartek, 4 kwietnia 2013

Koniec 30 dniowego wyzwania STOP MUFFIN TOP - wymiary.

Wczoraj minęło mi dokładnie 30 dni od rozpoczęcia wyzwania w walce z boczkami. 

Przez ten okres bardzo dużo się wydarzyło - przede wszystkim nieprzyjemna choroba moja i mojego Synka, która odbiła się na moim żywieniu. Jadłam bądź co, byle gdzie i byle jak. Generalnie w ogóle nie zastosowałam się do najważniejszego podpunktu pt. zdrowa dieta. Widoczne jest to nie tylko w lustrze, ale i na centymetrze. Fotek nie wrzucam, bo nie chcę się jeszcze bardziej dołować {pewnie wrzucę je po zakończonym okresie}. Cyferki na centymetrze mówią same za siebie.

środa, 3 kwietnia 2013

Który ZWOW wykonać jako pierwszy? - czyli najczęstsze pytanie o treningi Zuzki Light.

Okey, wiem. Jestem monotematyczna. Jak nie Jillian, to Zuzka, ale już tak mam, że jak zacznę się czymś interesować, to pochłania mnie to do reszty. A już w szczególności, jak mówimy o ćwiczeniach. Dzisiaj od samego rana męczę wszystkie filmiki wrzucane przez Zuzkę na jej kanał na YT. Mój Syn uwielbia jej akcent, za każdym razem jak ją słyszy, to zaczyna się śmiać :) No cóż. Pewnie przypomina mu Mamę, bo często dla zabawy mówię twardym angielskim :) 


Ale ja nie o tym. Właśnie jestem świeżo po ZWOW #11 - jest to trening typu: AMRAP {ang. as many rounds as possible} - podczas którego wykonujemy, tak wiele rund, ile tylko zdołamy wytrzymać w czasie 10 minut. Mnie udało się zrobić tyle, ile Zuzce, czyli 5. Nie powiem, że było łatwo, ale dałam radę. Znowu wyszło przygotowanie z treningów Jillian, a konkretnie z 3lvl z killer abs. Tam również były podobne ćwiczenia, chociażby coś na kształt mule kick. Kolejny raz wybrałam sobie trening bez sprzętu, bo po wczorajszym zmienianiu obciążenia bolą mnie niesamowicie kciuki {nie od dźwigania, a on zdejmowania zabezpieczenia przy hantli}. Moim największym spowalniaczem były pompki męskie, za to doganiałam Zuzkę przy mule kick :) Po treningu standardowo byłam zmęczona, sponiewierana i spocona, czyli tak, jak ma być :)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

To będzie mój miesiąc - kwiecień.

No i mamy nowy miesiąc. Byłam pewna, że przywita nas on słoneczkiem, zieloną trawą i śpiewem ptaków, no ale nie zawsze mamy to, czego chcemy. Tak czy siak, ten miesiąc będzie moim miesiącem {nie tylko ze względu na moje urodziny}. Czasami mam wrażenie, że ta zima nas nie opuszcza, bo daje mi szansę, na osiągnięcie takiego wyglądu, jaki sobie wymarzyłam ;) A jeśli tak nie jest, to mam jeszcze jedno przypuszczenie, dlaczego w kwietniu mamy śnieg - mój Mąż. Był pewny, że gdy wróci do Polski, nie będzie już zimy, a tu może go spotkać niespodzianka. Chociaż ja po cichu liczę, że do tego czasu, po śniegu nie będzie ani widu, ani słychu. Marzą mi się wspólne spacerki po parku z Synkiem u boku. Raaaany. Normalnie jak sobie o tym pomyślę, to aż chce mi się działać według mojego planu. 

A jaki on jest? Prosty:
-codzienne {lub 6x w tyg.} treningi z Zuzką lub z treningami z bodyrock {chociaż coś czuję, że dopóki nie zrobię wszystkich ZWOW'ów to ciężko będzie mi przekonać się do czegoś innego, ale nigdy nic nie wiadomo ;)}.
-rozsądne jedzenie. Nie chcę po raz kolejny narzucać sobie wyzwań. Mam jednak cichą nadzieję, że ten miesiąc będzie lepszy od poprzednich. Przede wszystkim uboższy w słodycze. To jest mój największy problem...

Wierzę, że na moje urodziny będę w pełni zadowolona z mojego wyglądu, a o przyjeździe Męża nawet nie wspominam <3