kk

niedziela, 19 kwietnia 2015

10. Mini Cracovia Maraton, czyli przedsmak wielkiego biegowego szaleństwa w Krakowie.

Za nami najbardziej rozbiegany krakowski weekend w roku. Wszystko za sprawką spotkań biegowych organizowanych od piątku aż do niedzieli. Biegowy weekend rozpoczął się w piątek Biegiem Nocnym, a zakończył się najbardziej wyczekiwaną imprezą, czyli 14. PKO Cracovia Maraton. Pomiędzy tymi imprezami znalazły się dwa, nie mniej ważne wydarzenia biegowe: Bieg o Puchar Radia RMF i Mini Cracovia Maraton. 


W pierwszym z nich swoich sił postanowił (już po raz drugi) spróbować Runbo. Bieg o Puchar Radia RMF jest dosyć wymagający - trasa nie dość, że rozpoczyna się po nierównym terenie Błoń Krakowskich, to jeszcze prowadzi na Kopiec Kościuszki (długość trasy - ok.4,5km). Podziwiam każdego, kto zdecydował się na ten bieg (sama nie przepadam za "górzystymi" trasami), a najbardziej mojego brata, który praktycznie bez żadnego przygotowania znowu wykręcił całkiem dobry czas.

piątek, 17 kwietnia 2015

Green power - zielony koktajl ze szpinakiem, bananem i kiwi.

Oszalałam na punkcie szpinaku. Kocham go pod każdą postacią i w każdym wydaniu. Do tej pory ograniczałam się do zwykłego penne ze szpinakiem, a teraz postanowiłam połechtać swoje kubki smakowe i dodać go do koktajlu. Ilekroć widziałam na Instagramie smakowicie wyglądające zielone smoothie, obiecywałam sobie, że też takie wypróbuję. No i masz... W końcu udało mi się zrealizować ten plan. A oto efekt mojego eksperymentu:

czwartek, 16 kwietnia 2015

4.Bieg Walentynkowy w Dąbrowie Górniczej = bieg z miłości do... Masaja? biegania? zabawy?

Uwielbiam Dąbrowę Górniczą. Za piękne tereny, fajnych ludzi, a przede wszystkim za promowanie aktywnego spędzania czasu wolnego. Z miłą chęcią biorę udział w imprezach biegowych organizowanych w mieście czterech Pogorii. O ile mnie pamięć nie myli, moim pierwszym biegiem w DG był bieg walentynkowy. I właśnie dzisiaj chciałam się bliżej skupić na tym biegu (tyle, że rok później ;)).

Ideą biegu walentynkowego, jak łatwo się domyślić, jest promowanie miłości - do biegania, przyrody, do siebie nawzajem. Na imprezie można było spotkać mnóstwo serduszek i zakochanych par. Nie wiem, jak mi się to udało, ale w tym roku także miałam ze sobą swoją Walentynkę, czyt. Męża. Nasz udział w tym biegu stał pod dużym znakiem zapytania - byłam świeżo po antybiotyku i ostrej anginie, a i Mąż czuł się źle. No, ale ja, jak to ja, nie mogłam odpuścić sobie takiej okazji, wszak miałam po raz pierwszy pobiec ze swoim Walentym :)) 
Pogoda nie nastrajała nas jakoś wyjątkowo pozytywnie - zaspy po pas, silny wiatr i intensywne opady śniegu. W połowie drogi do DG złapała nas taka zamieć, że poruszanie się z prędkością szybszą niż 5km/h graniczyło z cudem :) Na szczęście koniec końców bezpiecznie udało nam się dotrzeć na miejsce.


sobota, 11 kwietnia 2015

I'm back! :)

Tak, jak w tytule. Bez zbędnych ceregieli i zagrywek. Wracam do bloga, ćwiczeń i pozytywnego podejścia do życia. Przyszła wiosna, a wraz z nią wzrosła moja motywacja. Nie będę niczego zwalać na siedzącą pracę, czy częste choroby Synka. Wracam i działam. A uwierzcie mi, że jest nad czym pracować. Przez tych kilka miesięcy totalnie odpuściłam treningi (nie licząc dwóch startów w biegach, o których napiszę kiedyś przy okazji), co od razu widoczne jest w okolicy talii i na udach. Wrócił cellulit i "muffinki". Większość spodni jest zwyczajnie za mała, a bluzki nieładnie opinają oponkę. Czas z tym skończyć.