kk

wtorek, 24 czerwca 2014

IIFYM, czyli ‘jeśli tylko pasuje do Twoich makrosładników”, tzw. dieta elastyczna.

Czytając moje ostatnie wpisy można dojść do wniosku, że moje życie ograniczyło się tylko do biegania. Po części tak jest, ale nie do końca. Jest jeszcze coś, co pochłonęło mnie do reszty (nie liczymy tutaj rodziny ;)). Mianowicie IIFYM



IIFYM (if it fits your macro) to dieta elastyczna, o której usłyszałam jakiś czas temu, a dopiero od niedawna sama ją stosuję. Słowo dieta jest tutaj nie do końca właściwe, to raczej sposób odżywiania, który bardzo przypadł mi do gustu. Oczywiście jak wszystko, ma swoje plusy i minusy, o których postaram się tutaj napisać.

CO TO JEST IIFYM?
Jest to sposób żywienia, w którym nie liczy się "czyste jedzenie", ale dzienne zapotrzebowanie organizmu na makroskładniki (białko, tłuszcze, węglowodany) oraz kalorie. Wg zasad IIFYM nie jest ważne jakie produkty spożywamy, lecz to, czy dostarczamy naszemu organizmowi odpowiednią ilość makroskładników. 
Wiele osób twierdzi, że IIFYM to traktowanie swojego organizmu jak kosz, ale prawda jest taka, że z samych fast foodów i słodyczy nie uda nam się wypełnić podstawowej zasady, czyli dostarczenia organizmowi pożądanej ilości makroskładników, dlatego chcąc nie chcąc szuka się zdrowych produktów.
Kto nigdy nie próbował dobić do odpowiedniego poziomu białka w ciągu dnia, ten nie wie, jak trzeba "kombinować" z posiłkami, żeby to biało organizmowi dostarczyć. 

CO SPODOBAŁO MI SIĘ W IIFYM?
Możliwość jedzenia tego, co lubię bez wyrzutów sumienia. Śmiało mogę zjeść białe pieczywo, owoce, czy loda, wcześniej wliczając je w swoje menu. I tak najważniejsze jest końcowe podsumowanie makro. Tak jak wspominałam, nie oznacza to, że przez cały dzień jem tylko słodycze, czy białe bułeczki, po prostu od czasu do czasu pozwalam sobie na coś "niezdrowego" bez szwanku dla diety.

MINUSY IIFYM:
Liczenie, podliczanie, kombinowanie, zastanawianie się nad menu. Pewnie z czasem będę to już robić na wyczucie, ale teraz jest to troszkę zniechęcające. Niezwykle pomocny jest tutaj MyFitnessPal, o którym wkrótce będzie post :)

DLACZEGO ZDECYDOWAŁAM SIĘ NA IIFYM?
Inspiracją i motorem do zmian stała się Karolina (KLIK), która jest chodzącym dowodem na skuteczność tego sposobu żywienia. Wygląda zdrowo, szczupło i co najważniejsze FIT. Nie głodzi się, je to co lubi, a wygląda jak milion dolarów ;) Po milionowym zdjęciu jej sylwetki, sama postanowiłam wypróbować IIFYM na sobie. Mam nadzieję, że również okaże się on moim kluczem do sukcesu.

Moje propozycje posiłków możecie śledzić na Instagramie :)


Wszystkim, którzy myślą o rozpoczęciu IIFYM ze swojej strony polecam ten artykuł i tę stronę.


Ciekawa jestem Waszego spojrzenia na IIFYM? Stosujecie, doradzacie, odradzacie?

J.

18 komentarzy:

  1. Ja bym chciala w koncu przejsc na taki poziom diety. Na razie moj fat secret pokazuje tylko jak ogromne ilosci weglowodanow spozywam :p eh

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest coś okropnego. Co z tego, że można jeść co się chce, kiedy to nie jest zdrowe dla naszego organizmu. Przecież tłuszcze z fast foodów, ba, nawet z mięsa wieprzowego czy tłustszego twarogu jest mega bogate w cholesterol, który odkłada się wam w tętnicach. A cukier? Cellulit murowany. Nadmiar soli (przetworzone żarcie, "gotowe" jedzenie, szynki, polędwice) - zatrzymywanie wody = wzdęcia, bóle brzucha, opuchnięcie, złe samopoczucie, bóle głowy i znów cellulit. Białe pieczywo - nie rozumiem czemu ktoś chciałby jeść białe pieczywo, skoro pełnoziarniste bułeczki, żytni chlebek ze śliwką są takie pyszne ;) A co do białka? Zawsze liczę kcal. Każdego dnia, z tym, że nie jestem na żadnej diecie, po prostu nie przekraczam mojego zapotrzebowania. I zawsze białko mam w nadmiarze hehe. Nie wiem, jak to robię ;) Bardzo lubię jogurty naturalne, twarogi, bób, szpinak ;) Także dziewczyny - po co jeść śmieci jak jest tyle wspaniałych i zdrowych rzeczy, które mają mega pozytywny wpływ na nasze ciało. Od 2 miesięcy nie jem żadnych słodyczy (zastąpiłam owocami - a teraz mamy sezon na pyszne i mało kaloryczne truskaweczki, malinki, porzeczki, czerśnie, jagody) i cerę mam jak z bajki (gdzie całe życie miałam problemy z trądzikiem) a cellulitu coraz mniej (chociaż tu też pomogły ćwiczenia :P).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kazdy ma wybor, prawda :)? Jezeli ma sie ochote jesc bialy chleb, to jest to wlasnie wybor kazdego z nas. Ja, choc w 90% jadam bardzo czystko, to lubie tez lody, zwykla mleczna czekolade, zamiast tej 90%, lubie pojsc do nalesnikarni, czy na ciacho, od czasu do czasu. Nie wierze, ze sa ludzie, ktorzy jadaja w 100% zdrowo i czysto przez cale zycie, w ktoryms momencie kazdy sie lamie i z doswiadczenia wiem, ze zazwyczaj tacy ludzie czesto popadaja w odwrotnosc i zaczynaja tyc, jedzac wszystko. Zreszta, mowiac "smieci", co masz na mysli? Skad wiesz czym pryskane byly owoce, ktore jesz? Skad bierzesz kurczaka, jajka, skad wiesz, ze nie ma tam hormonow? Nie kazdy ma dostep do produktow organicznych, zreszta i te nie zawsze sa w 100% niepryskane...mozna by tak gdybac i rozkminiac, reasumujac, popieram Justyne i sama wlasnie tak jadam. 90% czystej michy, 10% na uciechy, no i zapierdzielam z treningami, efekty sa, a ja chodze najedzona i szczesliwa :)

      Usuń
    2. "Nie wierze, ze sa ludzie, ktorzy jadaja w 100% zdrowo i czysto..." - to uwierz! ;-) Tacy ludzie są!!

      Usuń
    3. Popieram Alicję, we wszystkim trzeba znać umiar, też stosuję zasadę 80-90% zdrowego, czystego jedzenia + 10 - 20% przyjemności, niekoniecznie "zdrowej" (tylko co teraz jest na 100% zdrowe?). Wiadomo, że nikt nie namawia do jedzenia fast foodów czy słodyczy 24godziny na dobę 7 dni w tygodniu. Po prostu deser można uwzględnić w swoim menu bez zbędnych wyrzutów sumienia. Ja jestem osobą, która lubi słodycze, ale dla własnej wygody wolę je kontrolować i bardzo pomocne jest w tym IIFYM. Wiem, że jeśli zjem całą tabliczkę czekolady na śniadanie, to nie zmieszczę się w makroskładnikach, dlatego częściej sięgam po zdrowe jedzenie.

      Tak, jak wspominałam, dopiero sprawdzam IIFYM na sobie, czy będę dalej tak pozytywnie nastawiona do tego sposobu żywienia? Nie wiem, zobaczę jak zareaguje mój organizm :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Ludzie nigdy się chyba nie nauczą, że cholesterol pokarmowy to nie ten sam cholesterol co we krwi - jest wiele badań na ten temat, że cholesterol pokarmowy jest czynnikiem który ma niewielki wpływ na powstawanie zmian miażdżycowych... dzięki temu między innymi został obalony mit na temat spożywania dwóch jaj tygodniwo i spokojnie można ich spożywać więcej pomimo, że mają cholesterolu całkiem sporo ;)
      Poza tym, wole jeść tłusty twaróg, niż chudy lub light który jest o wiele bardziej przetworzony ;)
      Zastąpienie słodyczy owocami, to też dosyć kontrowersyjna sprawa, fakt, że ładujesz w siebie mniej śmieci ale jeśli jesteś na redukcji to to nie jest dobry wybór ;) bo owoce to jednak cukry proste i można zjeść sobie porcje, lub dwie dziennie ale pakowanie w siebie dużych ilości owoców zamiast słodyczy może mieć efekty odmienne od oczekiwanych ;)

      Paili

      Usuń
    5. Ta Twoja dieta to nie dieta a argument na wpieprzanie syfów, tak powiem.
      A czy są ludzie którzy jedzą czysto w 100%? nie ma! musiałyby mieć swoje hodowle i ogródki. Wszystko jest chemią.

      Usuń
    6. Co do cholesterolu w opini 'Paili' zgadzam sie :) Ludzie unikaja tluszczy nasyconych,nie wiedzac co czynia:) Oczywiscie mowie o zdrowych nasyconych jak kokosowy czy tluszczach zwierzecych. Sa one niezbedne dla zdrowia :) Ale to temat na osobna i zdecydowanie dluzsza dyskusje :)
      Karolina.

      Usuń
    7. w moim przekonaniu jedzenie zdrowo w 100% dla roznych osob moze znaczyc co innego. Dla mnie jedzenie np nabialu i produktow zawierajacych gluten to nie jest zdrowwe zywienie,a druga osoba bedzie jadla zdrowo bo je n p serek wiejski z pelnoziarnistym pieczywem wiec kazdy ma swoja wersje zdrowego jedzenia ;)

      Usuń
  3. Czysta dieta- TAK, ciągłe liczenie- NIE

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem na nie. Sposób odżywiania to dla mnie nie sposób na ładną sylwetkę, a na zdrowie - więc w codziennej diecie wykluczam śmieciowe jedzenie. Jeżeli z kolei raz na dwa miesiące sobie "polecę" i wsunę jakieś lody, to macham ręką na makro, bo jeden dzień żadnej różnicy mi nie zrobi, najwyżej zjem mniejszą kolację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raz na dwa msc lody? biedna...życie polega na życiu a nie zastanawianiu się czy mogę zjeść lody z lodziarni czy mam tracić czas na szykowanie tego.

      Usuń
    2. Nie czuję, żebym była biedna, W OGÓLE nie brakuje mi słodyczy na co dzień. To ty jesteś biedny że nie możesz sobie wyobrazić bez nich życia - to się nazywa uzależnienie ;)

      Usuń
  5. stosowalam jakis czas, bardziej w celu sprawdzenia co i jak, faktycznie dziala, jedynym problemem byly problemy skorne jakie mialam, niestety nawet male ilosci "niezdrowego" jedzenia koncza sie dla mnie katastrofa dlatego cheat raz w tyg dla mnie zalatwia sprawe :)))) ale dieta dziala!!! co do komentarza aninima: kazdy ma swoj wybor, prawda jest taka ze przy IIFYM nie trzeba jesc "smieci" a nawet samo zdrowe jedzenie, to jest po prostu sposob zywienia, nikt nie kaze nam jesc "brudnego zarcia" jemy co chcemy :D as long it fits your mucros :D hahaha

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem fit i raczej nie będę. Jem na co mam ochotę, staram się chodzić na zumbe 4-5 w tyg. Szczupła nie jestem ale staram się to zmienić. Słodycze to nie dla mnie, fast foody bardzo rzadko. Ale uważam że takie liczenie makro, mikro, kalorii itp to jakaś paranoja! Jedzenie jest po to aby cieszyć się tą przyjemnością i przy tym relaksować. A nie za każdym razem zastanawiać się czy mogę to zjeść, jaki to ma skład. Przy takich dietach non-stop myśli się o jedzeniu i zapomina o tym przyjemnym. Byłam na Dukanie, jadłam 5 posiłków dziennie i dla mnie to jakaś masakra była. Ciągle miałam w głowie "już czas na posiłek", ciągle myślałam co będę jadła, czy to mogę zjeść i co najgorsze byłam ciągle pełna, taka ciężka. Teraz jem 3 posiłki: śniadanie (to dla mnie podstawa), potem jakiś lunch i obiad-kolacja. Sporadycznie piję napoje gazowane i soki, zawsze mam wodę. I teraz wiem że jestem szczęśliwa. Wolę mieć kilka kg więcej, trochę tłuszczyku niż katować się dietami i liczeniem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyny, zanim podejdziecie do tego tak negatywnie, spróbujcie na parę dni z czystej ciekawości liczyć makro. Tylko z pozoru wydaje się, że jest z tym mnóstwo pracy i zachodu, jest dużo pomocnych aplikacji, jest strona potreningu.pl, to wcale nie jest aż takie uciążliwe jak się wydaje na pierwszy rzut oka, a wierzcie mi, dużo łatwiej jest to liczyć i móc sobie pozwolić czasem na rzeczy, które lubimy, a nie są do końca zdrowe, niż cały czas odmawiać sobie wszystkiego, co lubimy, dzień w dzień trzymać dietę i nie móc sobie pozwolić na żadne przyjemności, bo nie wierzę, że są osoby, które kiedyś jadły słodycze, teraz przestawiły się na zdrowe odżywianie i kompletnie ich do tego nie ciągnie, że nie mają ochoty zjeść loda na plaży, gofra na wakacjach, czy czegokolwiek. Przy liczeniu makro jest miejsce na takie odstępstwa od diety, ja ze swojej strony bardzo polecam, wreszcie znalazłam sposób odżywiania, który mogę trzymać długo i, który mnie w ogóle nie męczy, a jego efekty są takie same, a nawet lepsze, niż przy wzbranianiu się przed jakimikolwiek przyjemnościami, nie mieszczącymi się do końca w puli SUPER ZDROWE PRODUKTY :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja do liczenia kalorii używam Fat Secret. Jego największą zaletą jest to, że jest po polsku i w swojej bazie zawiera wiele produktów z polskich sklepów

    OdpowiedzUsuń