kk

czwartek, 29 maja 2014

Fit Coffee Talk: wywiad z tyczkarką Moniką Pyrek - Rokita.


Zapraszam Was dzisiaj na kolejny wywiad z serii fit coffee talk, który powstał przy współpracy z marką Urinal. Bohaterką dzisiejszej rozmowy jest pani Monika Pyrek - Rokita, mistrzyni i rekordzistka Polski w skoku o tyczce, rekordzistka Europy, medalistka mistrzostw świata, olimpijka z Sydney (2000), Aten (2004), Pekinu (2008) i Londynu (2012), obecnie dziennikarka porannego programu w Radiu Szczecin, szczęśliwa mama i ambasadorka akcji "Niewykluczone".


Jah-stina: Jako aktywna kobieta spełnia się Pani w roli matki, żony, sportowca, a teraz także dziennikarki. Jak udaje się Pani pogodzić wszystkie aspekty życia? Jak bardzo zmienia się Pani, pełniąc te wszystkie funkcje? Która jest Pani ulubiona? 
Monika Pyrek - Rokita: Nie zastanawiam się specjalnie nad tym, jak godzę te wszystkie aspekty życia. Na pewno nie jestem kobietą idealną (śmiech). Wspólny mianownik to rodzaj dyscypliny, uporządkowania, chyba wyniesiony ze sportu. Oczywiście na dzisiaj ulubiona to rola mamy. 

W życiu każdego z nas zdarzają się chwile, kiedy musimy zrezygnować z naszych planów. Z jakich powodów przerywa lub odkłada Pani realizację swoich zamierzeń? Czy są to zobowiązania zawodowe, obowiązki rodzinne czy też problemy zdrowotne? Jakie emocje Panią wtedy targają? Czy jest Pani typem wojowniczki, czy może poddaje się Pani biegowi wydarzeń? A może reaguje Pani jeszcze inaczej?
W takich momentach zdarza mi się zapaść w sobie, podłamać, ale trwa to bardzo krótko. Pozwalam sobie na słabość, płacz. W trakcie kariery sportowej wiele osób posądzało mnie w takich momentach o słabą odporność psychiczną, ale ja wbrew ich przypuszczeniom bardzo szybko podnosiłam się i z jeszcze większą siłą podejmowałam się nowego zadania. Chyba jednak jestem bojowniczką. Na pewno nie odpuszczam.


Zakończyła Pani karierę sportową, urodziła dziecko, jak wpłynęło to na Pani sylwetkę? Czy jakoś szczególnie walczyła Pani ze zmianami po ciąży?
W kwestii sylwetki chyba jestem szczęściarą :) Oczywiście dbałam o siebie, ćwiczyłam, choć bez przesady. Główna zasadą, którą się kierowałam, był zdrowy rozsądek. Nic na siłę. I chyba jest ok :)

Nienaganna sylwetka na pewno była pomocna w skokach o tyczce. Czy była Pani na jakiejś specjalnej diecie? Jak to wygląda teraz po zakończonej karierze sportowej i przy małym dziecku?
W sumie to odpowiedź powinna być taka sama jak na poprzednie pytanie:) Nigdy nie byłam zmuszona do stosowania specjalnej diety. Umiar, zdrowy rozsądek i przyjemność.


Jaką aktywność fizyczną poleciłaby Pani kobiecie, która nie może poradzić sobie ze zgubieniem nadprogramowych kilogramów po ciąży?
Dzisiaj jest bardzo dużo możliwości, by znaleźć odpowiednie zestawy ćwiczeń w książkach, w internecie, tak że naprawdę można nie wychodzić z domu, by zadbać o siebie. Dużo bardziej dostępny jest różnorodny sprzęt do ćwiczeń. Dla mnie absolutne minimum to kilkadziesiąt brzuszków i przysiadów. Ostatnio często korzystam z piłki i ćwiczę na niej. Powoli próbuję wracać do najprostszej formy ruchu, czyli biegania.

Kilka tygodni temu brała Pani udział w charytatywnym biegu, poradziła sobie Pani bardzo dobrze z tym wyzwaniem i dała się złapać dopiero po 11 km. Czy oznacza to, że bieganie zapełniło lukę po treningach tyczkarskich?
Wynik, który uzyskałam w biegu Wings For Life, zaskoczył mnie bardzo. Nawet nie byłam bardzo zmęczona. W treningu tyczkarskim nie biegałam aż tak dużo i uczciwie się przyznając, nie darzę biegania wielką miłością, jednak to najprostsza forma ruchu, najłatwiej dostępna. W kwestii luki po treningach to na razie nie czuję jeszcze takiej potrzeby, by jakaś aktywność fizyczna musiała ją wypełnić aż w takim zakresie. 


Wśród Polek zapanowała moda na trenowanie z Ewą Chodakowską. Czy kiedyś miała Pani okazję testować jej ćwiczenia na sobie?
Ewa Chodakowska odniosła wielki sukces i za to należą się jej i przede wszystkim ćwiczącym wielkie brawa. Próbowałam testować te ćwiczenia na sobie i nie jest to łatwizna. Wymagają hartu ducha i silnej woli, ale o to w tym chodzi.


Została Pani ambasadorką akcji „Niewykluczone”, promującej postawę społeczną kobiet, które nie dają się wykluczyć z przyjemności życia, zainicjowanej przez markę Urinal. Jaką ma Pani receptę na bycie niewykluczoną?
Moja recepta to nigdy się nie poddawać, nie rezygnować z własnych celów i przyjemności. Jednak nie grać jakiejś nadludzkiej twardzielki. Pozwalać sobie na słabość, gdy jest to nieuniknione, jednak wyciągać wnioski, stawiać sobie realne cele i konsekwentnie dążyć do ich realizacji.

Według badań przeprowadzonych w ramach akcji „Niewykluczone” rodzina jest najważniejszym obszarem w życiu kobiet. Zaraz za nią plasuje się zdrowie, relacje z partnerem, a następnie praca. Jak wygląda Pani hierarchia najważniejszych elementów życia?
W żaden sposób nie odbiegam od opisanej wyżej normy, choć chyba w moim przypadku praca, realizacja pasji, kolejnych celów jest w tej hierarchii trochę wyżej.


Serdecznie dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów w życiu zawodowym i rodzinnym. 

J.

2 komentarze:

  1. Dla mnie to jest przykład sportowca, który niestety nie ma woli walki i ma słabą psychikę. Do dzisiaj jak słyszę jej nazwisko mam przed oczami jej próby skoków, kiedy to poddawała się już na rozbiegu, rzucała tyczką i wychodziła ze stadionu ze łzami. To nie jest sportowiec... Zakończenie kariery w jej przypadku było dobrym posunięciem, bo z roku na rok było coraz gorzej. :/

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem dlaczego, ale jakoś nigdy mnie nie przekonywała swoją osobą ;)

    OdpowiedzUsuń