kk

sobota, 28 grudnia 2019

Mniej gadania, więcej zmieniania!

O mamo. Właśnie patrzę na bloga i widzę, że wracam tutaj mniej więcej w okolicach końcówki roku. Tak też jest dzisiaj. A jakże. Tradycja musi być zachowana. Przed chwilką wróciłam do moich postanowień z 2019 roku :) Oto podsumowanie tego, co udało mi się osiągnąć, a nad czym jeszcze muszę popracować + moje nowe cele na nadchodzący 2020 rok.



Czego życzę sobie na ten nowy rok?
-większej wytrwałości w zdrowym odżywianiu. Chciałabym odsunąć na bok wszelkie słodycze, fast foody i inne dziwne przepyszne wynalazki współczesnego świata ;) Na razie podchodzę do tego z lekkim przymrużeniem oka, w głowie planuję sobie tzw. dni odstępstwa, ale mam nadzieję, że nie będą mi one tak często potrzebne. Ten podpunkt mogłabym śmiało podzielić na dwie części, z czego pierwsza byłaby pod znakiem całkowitego przeciwieństwa tego postanowienia, na szczęście druga część tj. końcówka października to porzucenie wszelkich słodkości i totalna kontrola własnego umysłu (jedyne odstępstwo w okresie świątecznym, ale to chyba zrozumiałe c'nie :D?). 
-wycieczka do Wenecji/Mediolanu/Berlina i Billund. To ostatnie to na 100%. Obiecałam Synkowi, że wybierzemy się do Legolandu (jeśli zobaczycie jakiś tani lot do Danii, dajcie koniecznie znać!:)) i słowa dotrzymam. Muszę. A trzy pierwsze opcje, mogą, ale nie muszą się udać. Chociaż miłoby było, żeby się udało je zrealizować <3 Tak jak podejrzewałam, udało mi się polecieć tylko do Legolandu w Billund (więcej o atrakcjach na moim drugim blogu https://mtoto-wangu.blogspot.com/). Wierzę, że 2020 rok będzie dla mnie bardziej szalony i nieprzewidywalny pod kątem wycieczek :)   
-życzę sobie większej odporności emocjonalnej i panowania nad swoimi nerwami. Nie będę tego bardzo rozwijać. Dla własnego zdrowia psychicznego wiem, że czasami warto wyluzować i mieć wszystko tam, gdzie mają to inni ;) Haha. Czy ja naprawdę wierzyłam, że to mi się uda? No dobra, udawało mi się może przez 2 tygodnie w Styczniu. Tak więc ten punkt jest dalej na mojej liście TO DO - to musi się udać. 
-ogarnę w tym roku potrzebne szczepienia do Tanzanii dla siebie i dla Bartusia. !!!. Taaaa. Dupa oczywiście. Ale w styczniu/lutym to zrobię, muszę bo... :D
-pojadę w góry chociaż dwa razy w tym roku - marzą mi się ponownie krokusy na wiosnę i sprzątanie Tatr latem <marzy> To jest najbardziej zaskakująca porażka mojego roku - nie byłam w górach ani razu! Dacie wiarę? Zawsze coś stawało na mojej drodze... Ale w tym roku muszę to zmienić. No muszę...
-przestudiuję dokładnie instrukcję nowego aparatu i podszkolę się w edycji zdjęć ;) under construction. I bardzo proszę o polecenie fajnych kursów/szkoleń z zakresu edytowania zdjęć, filmów...
-minimum raz w tygodniu będę uczyć się nowych słów po angielsku i suahili; Shame on me. O ile angielski samoistnie jakoś tam doszkalam (siła wyższa), o tyle suahili leży i kwiczy! Justyna ogarnij się!
-skończę z prostowaniem włosów (niestety znowu do tego wróciłam) i rzadziej będę je maltretować suszarką. Udało się, udało, udało udało!!!!!!!!! Nie prostuję, nie suszę włosów i staram się spać w warkoczu. Dbam, zapuszczam/podcinam i będą jeszcze dłuższe i piękniejsze! :)
-ogarnę sprawy prywatne i sfinalizuje, to co mam w planach. Nie bardzo pamiętam co miałam tu na myśli. Na pewno nie sprawy zawodowe, a jedynie w tej kwestii coś się zmieniło. Ale nie ukrywam, że podtrzymuję ten punkt w kontekście tym razem na pewno pracy :)


Podsumowując. Co bym jeszcze dodała do swoich postanowień noworocznych? Nad czym chciałabym się głębiej pochylić?
*kontynuacja skakania na skakance - pewnie niewiele z Was wie, ale mniej więcej od 3 listopada staram się skakać na skakance minimum 20 minut - wszystko zależy od mojego samopoczucia i aktualnego stanu moich obolałych mięśni. Wszystko zaczęło się od wyzwania w mojej pracy, które udało mi się wygrać (nagroda-niespodzianka czeka w pracy, nie mam kiedy nawet jej odebrać :D). Zmotywowało mnie to jeszcze bardziej do powrotu do zdrowego trybu życia. Zabawne - przez pracę straciłam i jednocześnie odzyskałam chęć do ćwiczeń. Niezły paradoks. 
*od 8 dni robię serię ćwiczeń na brzuch. Na razie nie zdradzam dokładnie który to secik, ale ja sama jestem pozytywnie zaskoczona efektami :)
*powrót do rolek, oczywiście jak tylko pogoda na to pozwoli. Końcówkę lata i całą jesień przejeździłam na rolkach i bardzo za tym tęsknię. W tym roku sezon rozpocznę wraz z wiosną :)
*rozciąganie! - miałam kilka podejść, ale brakowało mi samodyscypliny. Czas to naprawić :)

Jak widać, nie czekam z tymi postanowieniami na 1 stycznia. Większość z powyższych aktywności już wdrożyłam w codzienne życie i nie ukrywam, że dobrze mi z tym. 

Jeśli chodzi o sferę rozwoju osobistego/zdrowotnego, to na pewno:
*chcę zapisać się na kurs montażu filmów/obróbki zdjęć - Kraków/Zagłębie lub okolice;
*dbam o to co jem/jak traktuję swoje ciało/włosy/cerę;
*marzy mi się nauka podstaw języka włoskiego, boję się to pisać "na głos", ale może się uda ogarnąć cokolwiek?
*mottem 2020 roku będzie: If you don't like something, change it. If you can't change it. Change your attitude! 

Mniej gadania, więcej zmieniania! 
2020 jestem gotowa na Ciebie, ale zanim on nastąpi to...
szykujemy się na Krakowski Bieg Sylwestrowy :) Tutaj podsumowanie kilku przebrań http://www.fitlifestyle.pl/2018/01/14-krakowski-bieg-sylwestrowy.html. Jak myślicie, co wymyśliłam tym razem?

Z kim się widzę w tym roku? 




Pozdrawiam i #luzik arbuzik,
Justyna

2 komentarze:

  1. Szkoda, że nie piszesz częściej. Lubię wracać do osób, których blogi czytałam zanim "influencer" stał się popularnym zawodem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej bardzo mi miło :) obiecuje, że będę odzywać się częściej ❤ pozdrawiam serdecznie 🍀

      Usuń