kk

środa, 29 października 2014

Mój ostatni bieg? Crossowe Grand Prix Jury "Cztery Pory Roku" - LATO, Bobolice: 31.08.2014r.

Czy stwierdzenie, że był to mój ostatni bieg w tym sezonie będzie prawdziwe? Sama nie wiem. Los jest bardzo nieprzewidywalny. Na dzień dzisiejszy jest mi ciężko przewidzieć, co będzie jutro, a co dopiero za kilka miesięcy. Od ostatniego biegu minęły dokładnie 2 miesiące (nadal pluję sobie w brodę, że przegapiłam ostatni bieg z serii Crossowego Grand Prix Jury :(), tyle samo zostało do końca roku. Przez ten okres praktycznie nie ćwiczyłam, o bieganiu nawet nie wspomnę. 

Pomału zaczynam tęsknić za zawodami, więc to chyba sygnał, że czas pomyśleć o powrocie do tej formy aktywności (w tajemnicy powiem Wam, że żebrzę u "władz" o wolne na bieg sylwestrowy). Zanim jednak to zrobię, chciałam krótko zrelacjonować swój ostatni bieg - Crossowe Grand Prix Jury "Cztery Pory Roku" - LATO, Bobolice: 31.08.2014r.


Do biegu byłam bardzo słabo przygotowana - przede wszystkim psychicznie. W skrócie powiem tylko, że decyzja o wysłaniu Czekoladki do przedszkola kosztowała mnie wiele nerwów. Do tego nowa praca i kilka innych spraw sprawiło, że totalnie nie odnajdowałam radości z biegania.

Od kilku tygodni biłam się z myślami, czy wystartować w tym biegu, czy jednak sobie odpuścić. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie spróbowała... 


Trasa pokonała mnie fizycznie - sporo podbiegów, żar lejący się z nieba szybko zmusiły mnie do zamienienia biegu na marsz. Czułam się totalnie wymęczona. Na metę wbiegłam z czasem 29minut i 41 sekund! Dodam tylko, że był to bieg na 5km! Czyli totalna porażka. Nie wiem, czy na mecie byłam bardziej zła, czy smutna, że tak spieprzyłam ten bieg... No, ale teraz z perspektywy czasu widzę, że wcale nie czas był najważniejszy. Bieganie daje mi coś, czego nie można odnaleźć na co dzień - emocje przed startem, energię od innych biegaczy, euforię po zakończonym biegu, a nawet pozytywną złość i chęć poprawienia swojego wyniku. Dla takich chwil warto powrócić do biegania i startów. Mam nadzieję, że uda mi się wygospodarować czas i powrócić do tego, co dawało mi radość i szczęście...


Bobolice nie okazały się dla mnie łaskawe pod względem biegowym, za to wynagrodziły mi przegraną swoim naturalnym jurajskim pięknem <3


Wielki plus dla organizatorów za poprawienie kilku niedociągnięć z poprzednich edycji - tym razem zadbano o wspólną rozgrzewkę oraz start poszczególnych grup (5,10,18km i NW) z różną częstotliwością :) Fajnie widzieć, jak się rozwijacie. Oby tak dalej! :)

PS. Trzymajcie kciuki za pozytywną odpowiedź w sprawie 31 grudnia, pleaaaase :)))) Potrzebuję tego startu, jak nigdy :(

J.

10 komentarzy:

  1. Nie można się poddawać, samo pobiegnięcie to wielki sukces, wiele osób dużo mówi o wszystkim, planuje, ale nigdy nie dochodzi do skutku. Ty przeciwnie! Powodzenia na kolejnych biegach :).

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne widoki.... a Bobolice wspominam mega pozytywnie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super czas;-) A medal fantastyczny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :) Ja mam postanowienie i niedługo zaczynam przygodę z bieganiem :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaaaaaka piekna okolica jak z bajki!!! a medal na prawdę wyjątkowy- taki inny :) Gratulacje!

    pozdrawiam!

    fitfunmamarun.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. jeśli próbujesz to nie przegrywasz ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Póki walczysz jesteś zwycięzcą!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy znów tu coś opublikujesz? Czekam!:)

    OdpowiedzUsuń
  9. medal bardzo mi się podoba
    to coś innego :)
    ps. i ja czekam na nowe wpisy;****

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny czas! Od czego zaczynałaś treningi??

    OdpowiedzUsuń