kk

czwartek, 28 lutego 2013

Mini przewodnik: jak dokonywać pomiarów ciała.

Hej, ostatnio dostaję sporo wiadomości z pytaniami o to, jak dokonywać wymiarów ciała. Dzisiaj postanowiłam zrobić wpis na ten temat. Znalazłam kilka fajnych zdjęć, które obrazowo tłumaczą, w których miejscach należy umieścić centymetr.

Na początek jednak chciałam, żebyście rzucili okiem, które części ciała, ja zawsze sobie mierzę po zakończonych treningach {w sensie po np. 6 tygodniach lub 30 dniach, w zależności od długości danego zestawu treningowego}. Moje wymiary oraz zdjęcie pojawią się tutaj pewnie w sobotę lub niedzielę, po zakończonym 6 Weeks Six-Pack.

powyżej ja wg Vitalii ;)

środa, 27 lutego 2013

I Ty możesz schudnąć z Vitalią - KONKURS! :)

Hej, tak jak zapowiadałam we wczorajszym wpisie, dokładnie w tej chwili ruszamy z konkursem, w którym do zdobycia będą aż 3 nagrody, a co za tym idzie - będzie aż TRZECH zwycięzców :)


Jeśli moja wczorajsza recenzja zachęciła Cię do podjęcia walki o piękne ciało i skorzystanie z wiedzy specjalistów Vitalii, to ten konkurs jest właśnie dla Ciebie. Sprawa jest niezwykle prosta. Wystarczy w zabawny/śmieszny/ciekawy sposób dokończyć zdanie konkursowe oraz spełnić wymagania regulaminu {szukaj na końcu wpisu}:

wtorek, 26 lutego 2013

6 kg w miesiąc, czyli o tym jak moja Mama schudła na diecie Vitalii.

Na Vitalię trafiłam w 2008 roku {ach, wtedy to była VITALIA :)}. Dokładnie od tamtego roku mam tam swoje konto, które jest aktywne do dnia dzisiejszego. Nie korzystam z niego tak namiętnie jak parę lat temu, ale to też wynika z faktu, że mam mniej czasu. Jednak z tym portalem już będę związana zawsze. Dlaczego? Poznałam tam kilka cudownych dziewczyn, z którymi utrzymuję kontakt i które są dla mnie kimś więcej niż osobami z Internetu {uwielbiam Was dziewczyny :*}. No, zbaczam z tematu.


Portal ten zmienił moje życie - poza cudownymi przyjaciółkami - pomógł mi zrzucić kilka nadprogramowych kilogramów i zaszczepił we mnie miłość do prowadzenia pamiętnika. Obecnie miłość tą realizuję na tym blogu. Nie oznacza to jednak, że rozstałam się z Vitalią - co to, to nie :) Dzięki możliwości przetestowania diety oraz planu fitness, na nowo odkryłam, dlaczego tak lubię ten portal. Od razu na wstępie wyjaśniam - dietę i fitness podarowałam Mamie, która o wiele bardziej potrzebowała takiej dawki motywacji. Ja sama obecnie jestem na etapie kształtowania sylwetki, więc nieuczciwym byłoby testowanie diety na sobie.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Śniadanie a udar mózgu?

Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia - to wie każdy, bez znaczenia czy jest zainteresowany zdrowym żywieniem, czy też nie. Ja, w przeciwieństwie do mojej Mamy i Męża, mam w zwyczaju zjadać śniadanie tuż po przebudzeniu. Nie boję się, że o nim zapomnę - mój żołądek przypomina mi o jego zjedzeniu, gdzieś tak od 5 rano ;p Nie wiem dlaczego, ale codziennie budzę się z olbrzymim głodem, który tylko domaga się zjedzenia czegoś konkretnego. Jak widać w moim przypadku zapomnienie o śniadaniu nie wchodzi w grę. Inaczej jest z pozostałymi członkami mojej rodziny. Na nic tłumaczenie, na nic proszenie - przykładowo mój Mąż pierwszy posiłek zjada w granicach południa :o


Jako Mama staram się zaszczepić w Synku nawyk codziennego jedzenie śniadania {z tym to bywa różnie, ale staram się}. Teraz mam nowy dowód na to, że naprawdę warto pomyśleć o czymś pożywnym przed wyjściem do pracy/na uczelnię/do szkoły/na spacer/czy po prostu przed "ciężkim" dniem zabaw z Dzieckiem ;)

niedziela, 24 lutego 2013

Zmęczenie 6Weeks Six-Pack.

Nie sądziłam, że to napiszę, ale jestem bardzo znużona tymi 6 tygodniami. Nie chodzi o zmęczenie fizyczne, ale psychiczne. Został mi jeszcze tydzień, a ja w duszy odliczam każdy dzień i z niecierpliwością czekam na coś nowego. Doszło nawet do tego, że w ramach urozmaicenia, przed lub po wykonuję jeszcze ćwiczenia na boczki z Tiff {+inne jej zestawy lub kawałek skalpela}. Utwierdzam się w tym, że jestem osobą, która nie lubi monotonii w treningu. Lubię, jak po jakimś czasie następuje zmiana - dlatego przypasowało mi 30Day Shred - po 10 dniach wiedziałam, że czeka mnie coś nowego, a tutaj? 3 tygodnie tego samego, dzień w dzień. Aaaa... Oszaleć idzie. Nie chcę, żeby ktoś źle zrozumiał mój wpis - ćwiczenia są fajne, energiczne i wymagają od nas użycia wielu części ciała, ale okres, przez który mamy wykonywać dany trening według mnie jest troszkę za długi. No, ale tak jak napisałam. Został mi jeszcze tydzień, więc z pewnością go przetrwam i z radością podsumuję całe 6 tygodni. Już przeszukuję Internet w poszukiwaniu czegoś na następne miesiące, ale jeszcze nie podjęłam decyzji, czy będzie to kolejny zestaw z Jill {kusi mnie Body Revolution, w którym na nudę nie da się narzekać ;)}, czy coś zupełnie z innej beczki. Wiem jedno - z utęsknieniem czekam na najbliższą sobotę i koniec 6W6P.


A wiecie co jest najpiękniejsze w wizji końca 6W6P? Że będzie już marzec, a co za tym idzie coraz cieplejsze dni, które można aktywnie spędzać na świeżym powietrzu :) Ajajaja^^ Wiosny mi trzeba! :)


J.

piątek, 22 lutego 2013

Chroń swój biust podczas treningu!

Dobra, sama nie zawsze to robię - a bo nie mogę znaleźć biustonosza, a to łatwiej mi szybko wziąć prysznic bez zbędnego rozpakowywania, a to to, a to tamto. Wymówek mam wiele. Jednak odkąd zaczęłam ćwiczyć intensywniej z Jillian {czyt. liczne podskoki z niekoniecznie przyjemnym "falowaniem" biustu}, moje myśli codziennie krążą wokół dobrego biustonosza sportowego. Nie będzie to jednak wpis o tym, jak takowy wybierać. Będzie to wpis, o tym, dlaczego warto zainwestować, baaa... dlaczego warto ZAKŁADAĆ biustonosz sportowy podczas ćwiczeń.

Sama kocham mój biust, nie za wygląd, nie za wielkość, ale za to, że daje mi możliwość karmienia mojej Czekoladki. Śmiało mogę powiedzieć, że czuję, że mój biust spełnia kawał dobrej roboty. A co ja robię dla niego w podzięce? No właśnie nic. Ale to się zmieni. 


czwartek, 21 lutego 2013

Koniec 30 dniowego wyzwania SQUAT - porównanie fotek.

Uff. Jestem świeżo po 150 przysiadach. Było to dla mnie wieeeelkie wyzwanie, tym bardziej, że do tej pory miałam problem ze zrobieniem 20 przysiadów. No, ale udało się. Przez 30 dni, wykonywałam swoją 'dzienną dawkę przysiadów' - czasami z zaciśniętymi zębami, a czasami z wielkim uśmiechem na twarzy. W głównej mierze zależało to od humoru i nastawienia. 


W chwilach zwątpienia bardzo pomagał mi mój Synek, który krzyczał do mnie: "Ćiczyć!" i sam wykonywał ze mną przysiady. Było to o tyle zabawne, że po wykonaniu 3 swoich przysiadów biegł do zabawek i mówił: "Booooli ;)", po czym wracał i wykonywał dalszą część ćwiczeń :) Kocham go niesamowicie za tą motywację. Także dziękuję ekipie na fanpage'u, która motywowała mnie w cięższych czasach ;)

poniedziałek, 18 lutego 2013

10 min Booty Shaking Waist Workout.

Zachęcona pozytywnymi komentarzami pod ostatnim postem, postanowiłam sama spróbować 10 minutowego treningu na boczki z Tiffany Rothe. 


Dziewczyny pisały, że są to ćwiczenia idealne na spalanie boczków. Czy to prawda? Mam nadzieję, że wkrótce sama odpowiem na to pytanie. Tym bardziej, że trening naprawdę nie jest długi - to tylko 10 minut, które pewnie i tak przesiedziałabym bezczynnie :)

Ja, co prawda, wciąż walczę z Jillian, ale postanowiłam codziennie rano, w ramach wygłupów z Synkiem popróbować wyginania z Tiff :) Chociaż szczerze powiedziawszy, niektóre pozycje troszkę wprowadzają mnie w zakłopotanie {oczywiście mowa o ćwiczeniach przy dziecku hehe}, ale przecież to TYLKO ćwiczenia :)


O samym treningu wypowiem się po kilku 'seansach' - na tą chwilę mogę powiedzieć, że są przyjemne, nie bardzo męczące, ale talię się czuje {wręcz mam dziwne zakwasy haha} :) Co więcej? Olbrzymi plus za fajną muzykę, która zachęca do większej aktywności i kręcenia bioderkiem ;) Troszkę mam problem z koordynacją, ale pewnie po kilku dniach wszystko opanuję do perfekcji <3

A Wy, ćwiczycie z Tiffany? Jakie inne zestawy polecacie? Jak efekty? Zadowalające? :)

J.

niedziela, 17 lutego 2013

Jak walczyć z muffin top?

Muffin top to potoczna nazwa boczków, które wylewając się ze spodni/legginsów swoim wyglądem przypominają ciasteczka - muffinki.


Dzisiaj chciałam przedstawić Wam kilka wskazówek udostępnionych przez Marię Kang na jej fanpage'u, w których wyjaśnia, w jaki sposób udało jej się pozbyć boczków.  
Małe przypomnienie - Maria Kang to matka 3 dzieci, która zasłynęła tym, że po 3 porodach ma figurę lepszą niż niejedna nastolatka.

sobota, 16 lutego 2013

Od otyłej nastolatki, do trenera personalnego - Jillian Michaels.

Patrząc na teraźniejsze fotografie Jillian Michaels ciężko uwierzyć, że będąc nastolatką zmagała się ona z nadprogramowymi kilogramami. Faktem jest jednak to, że przy wzroście 150cm ważyła grubo ponad 70 kilogramów. Dopiero z inicjatywy mamy, zapisała się na lekcje sztuk walki i całkowicie zmieniła swoje podejście do życia, a przede wszystkim do aktywności fizycznej.


Dokładnie 4 lata później Jill stawiała już swoje pierwsze kroki w świecie fitnessu. Nagrała kilkanaście płyt ze swoimi treningami, które codziennie zmieniają życie ludzi, w tym moje. Michaels wydała także kilka książek na rynku amerykańskim, ale na język polski przetłumaczono - "Opanuj swój metabolizm" i "Bez ograniczeń". W pierwszej powiada ona o swojej walce z nadwagą, o efekcie jo-jo, a także o tym jak udało jej się w końcu utrzymać wagę. Prywatnie jest w szczęśliwym związku z kobietą, z którą wychowuje dwójkę dzieci :)


http://celebritybabies.people.com/2012/05/23/jillian-michaels-adopts-daughter-lukensia-welcomes-son-phoenix/

piątek, 15 lutego 2013

Banany - jeść czy nie jeść? Oto jest pytanie.

Zainspirowana poniższym filmikiem Kasi i Marty postanowiłam sama dzisiaj wziąć pod lupę owoce - konkretnie banany i kiwi, które w ostatnim czasie królują w moim menu. 


Uwielbiam łączyć je z jogurtami naturalnymi, które po wymieszaniu blenderem smakują wyśmienicie. Z reguły taką 'przekąskę' serwuję sobie po treningu - nie ma to jak smaczne połączenie węglowodanów i nabiału ;) W innej części dnia staram się unikać bananów, ale nie zawsze mi to wychodzi {zawsze usprawiedliwiam się tym, że lepiej zjeść owoc niż słodycze ;)}.


czwartek, 14 lutego 2013

Profilaktyka w ciąży - rozstępy.

Temat ten spędza sen z powiek większości kobiet planujących lub też będących w ciąży. Ze mną było podobnie. Wraz z informacją o posiadaniu Czekoladki w brzuchu, pojawiły się wątpliwości i milion pytań odnośnie zmian zachodzących wewnątrz, jak i na zewnątrz ciała. Pamiętam jak pewnego wieczoru przeprowadziłam poważną rozmowę z moim Mężem właśnie odnośnie rozstępów. Zapytałam go, co jeśli pojawią się one na moim ciele. Odpowiedział, że kocha mnie za to jaką jestem osobą, a nie za mój wygląd. Owszem podobam mu się cała, ale to, że dam mu dziecko będzie najpiękniejszym darem, jaki mogłabym mu ofiarować. Z miłością będzie całować każdy rozstęp i dziękować mi za Małą Czekoladkę. 


Dokładnie brzmiało to tak {ukradzione z drugiego bloga :)}
Ja, z niepewnością w głosie: " Kochanie a co jeśli będę miała rozstępy...?" 
Duża Czekoladka: " To będę całował każdy rozstęp z osobna i dziękował Ci, że urodziłaś Naszego Synka. Kocham Cię i Ciebie sobie wybrałem. Nieważne czy z rozstępami czy bez, dla mnie i tak zawsze jesteś najpiękniejsza".

środa, 13 lutego 2013

Jillian Michaels 6Weeks Six Pack - Level 2.

Noooo, w końcu! Doczekałam się :) Dokładnie od 4 dni wykonuję drugi level 6W6P. Śmiało mogę napisać, że już po pierwszym treningu zmiana poziomu jest baaaaardzo odczuwalna. Na początku jest to szok dla nieużywanych mięśni, a później miłe urozmaicenie dnia treningowego :)


Zanim jednak przejdę do swoich odczuć w stosunku do 2 levelu, krótki opis samego treningu - Level 2 6Weeks Six - Pack.

wtorek, 12 lutego 2013

Masaż bańkami chińskimi.

To, że ciąża niesamowicie wpływa na ciało kobiety, to chyba każdy wie. Rosnący przez 9 miesięcy brzuszek, a co za tym idzie nienaturalne rozciąganie się skóry i szereg hormonów często negatywnie wpływa na stan skóry przyszłej mamy. Ja miałam to szczęście, że mój brzuch, poza rozciągniętą skórą i tłuszczykiem, niewiele się zmienił - ominęły mnie rozstępy, żylaki itp. Niestety, tak jak pisałam, skóra nie wygląda tak, jak przed ciążą i dla mnie, perfekcjonistki zdecydowanie wymaga poprawy. Codziennie staram się ją przywrócić do stanu świetności poprzez ćwiczenia, a od niedawna także poprzez masaż bańkami chińskimi :)

Szczerze powiedziawszy zapomniałam o nich zupełnie, dopiero gdy przypadkowo wpadłam na filmik na YT o wyszczuplającym masażu bańkami, zapaliła się lampeczka w mojej głowie: "Przecież ja też mam bańki chińskie, które kurzą się u brata w pokoju! Czas je wykorzystać". I tak, od trzech dni, po zakończonych ćwiczeniach i po kąpieli, wylewam na siebie oliwkę i masuję brzuch, uda i pośladki :) 
"Masaż bańkami chińskimi pobudza krążenie krwi oraz płynów ustrojowych, a ponadto wyzbyć się niepotrzebnych produktów przemiany materii i toksyn. W domu, na pewne partie ciała, można stosować masaż bańką chińską. Jest to bardzo skuteczny metoda. Taki zabieg pobudza krążenie i rozbija tkankę tłuszczową" - słowa masażysty :)



Podobno wystarczy masować co drugi dzień, po 5 minut brzuch, uda i pośladki, a efekty widoczne są naprawdę szybko. Bańki można nabyć w większości aptek, kosztują różnie, ale nie powinny przekroczyć 30zł. W paczce są 4 bańki różnej wielkości, najmniejszą i największą można od razu schować z powrotem do pudełka. Najłatwiej masować drugą i trzecia w zależności od obszaru skóry. Nie chcę zbyt wcześnie osądzać, ale wydaje mi się, że skóra na brzuchu i udach zdecydowanie się poprawiła.

OSTRZEGAM - ten masaż boli, ale wszystko jest do wytrzymania. Grunt, by nie przesadzać z siłą 'zassania bańki' i częstotliwością masażu. W przypadku masażu brzucha warto pamiętać o kierunku masowania - zawsze zgodnie z ruchem wskazówek zegara :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

Porównanie brzucha - po 30DS i po pierwszym levelu 6W6P.

Tak jak obiecywałam, dzisiaj wrzucam fotograficzne porównanie brzucha po 30 Day Shred i aktualne po pierwszym levelu 6Week6Pack. 


Według mnie nie ma za wielkiej zmiany - różnice wynikają z troszkę innego światła, ustawienia no i odległości {niestety nie umiem dwa razy ustawić się tak samo do zdjęcia ;)}. Szczerze? Nie jest źle, tym bardziej, że przez cały level 1 nie trzymałam diety i nie odmawiałam sobie pyszności ;) Zapewne, gdybym tak uczyniła zmiany byłyby bardziej widoczne. No, ale nie narzekam. Ćwiczę, nie tylko żeby zmienić swoje ciało, ale przede wszystkim, żeby oczyścić swój umysł z negatywnych emocji, a że przy okazji cm spadają - nic tylko się cieszyć :)

Z góry przepraszam za jakość zdjęć i ubiór ;) Zdjęcia robię naprawdę szybko, wręcz w ukryciu {za bardzo intryguję Czekoladkę ;)}.  Mam jednak nadzieję, że nie jest z nimi tak źle ;)

niedziela, 10 lutego 2013

Koniec levelu 1 - 6Weeks 6Pack - wymiary.

Tak jak w temacie. W dniu wczorajszym W KOŃCU skończyłam 1 level 6W6P :) Dlaczego piszę w końcu? Niestety dłużył mi się niesamowicie. Uważam, że 30 DS był o wiele lepiej zorganizowany - 10 dni to jest maksymalny czas, który mnie nie nudzi. 

 
Tym razem było to o 14 dni więcej. No, ale nie narzekam już. Grunt, że wytrwałam, a momentami naprawdę było ciężko - moja choroba + choroba Czekoladki, później okres i kuszące dni tj. tłusty czwartek. Na szczęście udało się... i co ważne - opłacało się :)

środa, 6 lutego 2013

New in: Wyciskarka do cytrusów.

Sezon na pomarańcze i mandarynki w pełni. Nie wiem jak Wy, ale my wykorzystujemy, a raczej wyciskamy go na maksa :) Jakiś czas temu, zupełnie nieplanowanie w naszym domu pojawiła się najprostsza wyciskarka do cytrusów z Carrefoura. Jej cena nie była wygórowana, właściwie to można powiedzieć, że była adekwatna do swoich funkcji :) W naszym przypadku są one wystarczające - 
-obrotowa wyciskarka soku z cytrusów, 
-kontrolka regulująca ilość miąższu w soku,
-wygląd także bez zastrzeżeń.


Dzięki własnoręcznie wyciskanym sokom, wiem, co piję ja i mój Synek. Swoją drogą, Czekoladka rozkochał się w takich domowych soczkach - jedyne co go intryguje, to miąższowe "włosy". Hehehe. Zawsze jak pije taki sok to mówi: "Mama. Włosy!" :)

Uwielbiam takie smaczne orzeźwiające napoje. Zdecydowanie bardziej niż niedobre dosładzane kartonowe soki ze sklepu. Wiem, że nigdy w 100% nie wyeliminuję chemii w produktach, które spożywam, ale jeśli mogę w jakimś stopniu to zrobić, to czemu nie :) {pomijając fakt chemii w samych owocach}.

Komuś szklaneczkę?

***
Ze spraw treningowych:
- jeszcze dokładnie 3 dni dzieli mnie od 2 levelu 6w6p. Nie mogę się doczekać. W niedzielę rano możecie się spodziewać relacji z 3 tygodni z 6weeks ;)


-dzisiaj minęła mi połowa wyzwania przysiadowego. Obawiam się kolejnych 15 dni. Teraz już jest ciężko, a co dopiero będzie jutro, pojutrze... i w 30 dniu oO?



-jutro tłusty czwartek i nie wiem jak przetrwam, zważywszy na postanowienie o niejedzeniu słodyczy. Ratunku! :)




J.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Ćwiczenia z YT.

Uwielbiam XXI wiek. Dlaczego? Dzięki niezliczonej ilości materiałów i treningów dostępnych w Internecie, śmiało mogę robić to, za co inni płacą np. na fitnessie, u dietetyka czy siłowni. Nie mówię, że to drugie jest złe, bo ma swoje plusy, ale ja zdecydowanie wolę pocić się w domowym zaciszu {poza moim ukochanym tenisem, bieganiem i rolkami <3}. Tak jak dzisiaj. Z samego rana odpaliłam nowe 6minutowe YouTubowe zestawy Ewy Chodakowskiej i wypróbowywałam je na sobie. Niestety Czekoladka pozwolił mi na wykonanie 80 przysiadów ze SQUAT CHALLENGE, jednego treningu z Ewą i pierwszej serii z drugiego filmiku. Na szczęście nadmiar energii mogłam rozładować przy codziennym odkurzaniu, gotowaniu i zimowym spacerku z Synkiem {pamiętajcie, wtedy też spalamy kalorie ;)}. Teraz jestem świeżo po 6w6p, a obecnie jadę sobie na rowerku stacjonarnym :) Jak widać motywacja wróciła :) Ohhh yeah :)


Co do YT filmików z Ewą - szczerze? Ćwiczenia doskonale znam z zestawów z Mel B i Jillian. Nic nowego, ale zawsze można je wykorzystać do porannej rozgrzewki. Poczekam na kolejne treningi i dopiero wtedy je ocenię. 

A Wy widziałyście już nowe zestawy Ewy? Jak wrażenia? 

J.

niedziela, 3 lutego 2013

Wytaczam nową broń - SB1.

Problem z brakiem motywacji do ćwiczeń zaczął się u mnie wraz ze złamaniem kilku zasad żywieniowych: opychaniem się jedzeniem i spożywaniem za dużej ilości słodyczy. Jak wiecie, ze słodyczami skończyłam wraz z nadejściem lutego, z kolei z opychaniem się postanowiłam rozprawić się w dniu dzisiejszym. Od dawna to planowałam, a dopiero od dzisiaj tak naprawdę zamieniam plany w działania. Dzisiaj rozpoczęłam 'dietę' South Beach. Pisałam o niej kilkukrotnie na blogu, a w najbliższym czasie temat ten będzie się przewijał o wiele częściej. Zdecydowałam się pominąć fazę 1, z racji tego, że po pierwsze: nie mam do zgubienia zbyt wielu kilogramów, a po drugie: nie wyobrażam sobie życia bez owoców ;) Niech Was nie zmyli słówko 'dieta' - mam zamiar totalnie zmienić swoje nawyki żywieniowe i w końcu cieszyć się pełnią... życia :)

Niestety same ćwiczenia fizyczne nie zmienią mojego ciała, a już na pewno nie zmniejszą okolic brzucha. Idzie wiosna, za chwilę zrzucimy ciepłe kurtki i swetry i ja do tego czasu będę miała mój idealny brzuch <3


Kto ze mną? Łapki w górę :)

Pamiętajcie:  
Abs are made in the kitchen. Abs are made by eliminating junk and processed food! :)*


*oczywiście plus aktywność fizyczna ;)

J.

sobota, 2 lutego 2013

Dlaczego nie ćwiczę z Ewą?

Od kilku dni to pytanie chodzi po mojej głowie. Po wczorajszym, niespełna 15minutowym treningu z Ewą, mam niezłe zakwasy nóg i pośladków. Szczerze? Już zapomniałam, jak to jest mieć zakwasy po treningu. Z Jill ćwiczę już ponad 40 dni, a zakwasy miałam tylko na samym początku. Czy to oznacza, że źle wykonuję ćwiczenia, które pokazuje Jillian? Staram się robić wszystko tak, jak ona lub towarzyszące jej dziewczyny, słucham tego, co mówi, więc raczej nie.

Przygodę z Ewą zaczęłam po wydaniu jej płyty tzw. Killera. Wykonałam go chyba z trzy razy, za każdym razem totalnie mnie zmiażdżył. Niby wytrzymywałam do końca, ale śmiało mogę napisać, że końcówkę robiłam ostatkiem sił. Z ćwiczeń zrezygnowałam z powodu Czekoladki, która nie umiał, bądź też nie chciał spać ciągiem 45 minut. Potem w Internecie naczytałam się o błędach, które popełnia Ewa w swoich treningach, co mnie dodatkowo zniechęciło do ćwiczeń {ale z drugiej strony zawsze mogę wykonywać ćwiczenia nie patrząc na technikę Ewy}. Dodatkowym powodem był brak motywacji płynący ze strony Ewy {jej słowa, brak energii w ogóle mnie nie zachęcał do przekraczania kolejnych 'granic}. Później odkryłam Jillian, która jest wulkanem energii i dobrym motywatorem i tak zaczęłam z nią najpierw 30DS, a teraz jestem prawie w połowie 6W6P. 

Po wczorajszym mini treningu z Ewą zaczynam się zastanawiać, czy po zakończeniu 6W6P, nie wrócić do jej killera. Nie mówię, że będę go robić codziennie {bo pewnie nie dałabym rady}, ale tak 3 razy w tygodniu + inne treningi z Jill. Dlaczego o tym myślę? Wyniki dziewczyn oraz moje odczucia po jej morderczym treningu pchają mnie do ponownego podjęcia walki. Jak myślicie? Warto? Ciekawa jestem dlaczego Wy ćwiczycie, bądź nie ćwiczycie z Ewą?



J.


piątek, 1 lutego 2013

Kryzys?

Czuję się totalnie wyssana. Coraz częściej, zamiast ćwiczeń, mam ochotę wskoczyć do łóżka i przytulić się do Synka w trakcie jego popołudniowej drzemki. Mam wrażenie, że cała moja energia gdzieś wyparowała. Oczywiście walczę z tymi pragnieniami i zmuszam się do codziennego wysiłku. Zabawne - jeszcze miesiąc temu nie mogłam się doczekać treningu z Jill, a teraz muszę się ZMUSZAĆ do ćwiczeń. Czyżby to oznaczało, że potrzeba mi odpoczynku?

Dzisiaj razem z Synkiem wykonałam 15minutowy Szok Trening z Ewą {nie wiem dlaczego, ale Czekoladka uwielbia, gdy z nią skaczę ;)} - to tak w ramach odpoczynku w SQUAT CHALLENGE ;)


A teraz jestem świeżo po 6W6P. Szczerze? Ten level 1 zaczyna mi się niesamowicie dłużyć. Niestety przede mną jeszcze 8 dni i w końcu zamienię go na coś nowego. To jest minus tego treningu. Uważam, że 10 dni, takich samych ćwiczeń pod rząd to idealny okres, a po nim powinna nastąpić zmiana. No, ale... Jakoś to przeboleję.