kk

piątek, 30 listopada 2012

Grudniowy Shape + pytanie o brwi.

Pewnie jak większość z Was, także i ja wyczekiwałam grudniowego Shape z nowym treningiem Ewy Chodakowskiej. U mnie w mieście nie było problemu z dostaniem gazety. Mam nadzieję, że i u Was było podobnie. 


Oczywiście pierwszą osobą, która dorwała gazetę z płytą, była moja Czekoladka, która uwielbia wszelkie nowości papiernicze. Niestety nie udało mi się ochronić wszystkich stron ze środka, ale chociaż płyta została nienaruszona. Osoba Czekoladki nie jest bez znaczenia - od kilku dni towarzyszy mi on w ćwiczeniach. On bawi się na podłodze skutecznie modyfikując mój trening {czasami sam próbuje naśladować moje ruchy}, a ja sama wypacam pociążowe sadełko. 
 
Na razie nie jestem w stanie napisać Wam za dużo o samej płytce, gdyż nie miałam okazji jej obejrzeć, ale sam Shape, jakiegoś wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił {być może dlatego, że obejrzałam go na szybko, nie mając czasu na dokładniejsze wczytanie się}. Jedyny artykuł {a właściwie wywiad z Magdaleną Andrzejewską}, który przykuł moją uwagę, to ten o CrossFicie


Płytka Ewy czeka na wypróbowanie, a gdy tylko to nastąpi, nie omieszkam podzielić się swoimi spostrzeżeniami na blogu.

*** 
Dziewczyny, wiecie, że toczę walkę o piękne, zadbane, ładnie wyregulowane i podkreślone brwi. Niestety moje wcześniejsze poczynania przyczyniły się do lekkiego nadszarpnięcia {nadwyrwania ;p} niezbędnych włosków, które muszę tuszować przy pomocy cieni. Jednak wczoraj przeglądając bloga Patrycji Banas, przeczytałam, że ona podkreśla swoje brwi brązową kredką. Nie ukrywam, że bardzo podoba mi się efekt jaki osiąga przy jej pomocy. Stąd też moje pytanie - lepiej używać kredki, czy cieni do brwi? Jeśli kredki, to jaką polecacie? Z góry dzięki za pomoc :)

http://patt-banas.blogspot.com/

J.

środa, 28 listopada 2012

jah-stina współpracuje ze SportEuro.pl :)

Dzisiaj będę się chwalić, bo duma mnie rozpiera. Ta część, która śledzi mój fanpage doskonale wie, o czym chcę napisać. O mojej współpracy z serwisem sportowym SportEuro.pl. 


Jakiś czas temu dostałam ciekawą propozycję współpracy, polegającą na pisaniu artykułów o tematyce fitnessowej i lifestylowej. Na początku wahałam się, czy aby na pewno poradzę sobie z redagowaniem poważniejszych tekstów, no ale do odważnych świat należy. I tak, dzisiaj na stronie SportEuro.pl pojawił się mój pierwszy artykuł - o moim nowym odkryciu - treningu CrossFit. 



Mam nadzieję, że to dopiero początek mojej przygody z "dziennikarstwem sportowym". No cóż, nie będę ukrywać, że od dawna kręci mnie taki sposób wyrażania swoich przemyśleń :) Cieszę się na możliwość szlifowania pióra, no i zdobywania nowych doświadczeń :)

Serdecznie zapraszam do śledzenia strony SportEuro.pl i mojego fanpage'a, na którym na pewno poinformuję Was o nowym artykule :)

J.

wtorek, 27 listopada 2012

Pojedynek treningów na brzuch: Mel B vs. Tamilee Webb.

Proszę Państwa. Na przeciw siebie stają dwie wysportowane kobiety: Mel B i Tamilee Webb. Która z nich zwycięży? O tym przekonamy się już za chwilę.

RUNDA 1. - TRUDNOŚĆ ĆWICZEŃ.

- 10 minut na brzuch z Mel B


Ćwiczenia zaprezentowane przez Mel B, są według mnie dosyć proste i nieskomplikowane. Uważam, że śmiało nadają się dla osób początkujących, które chcą wzmocnić swoje mięśnie brzucha. Przez to, że trwają tylko 10 minut, człowiek nie zniechęca się do dalszych ćwiczeń.

-"Ja chcę mieć taki brzuch" - Tamilee Webb.


Tamilee Webb daje nam wybór - możemy wykonać tylko 15 minut podstawowych lub 15 minut zaawansowanych ćwiczeń. Dla osób, które ćwiczą dłużej, doskonałą opcją jest połączenie obu zestawów w jeden trening. Według mnie, zarówno pierwszy, jak i drugi zestaw jest o wiele bardziej zaawansowany niż 10 minut z Mel B. Ćwiczenia wymagają od nas większego wysiłku, brzuch jest praktycznie non stop napięty, co często powoduje {nie}przyjemny ból mięśni.

W tym zestawieniu wg mnie wygrywa TW. 

MB 0 - 1 TW.

RUNDA 2. - DODATKOWE PRZYRZĄDY DO ĆWICZEŃ.


Mel B w swoim treningu daje nam wybór - możemy ćwiczyć z hantlą, butelką wody, konserwami ;), właściwie z każdym obciążeniem. Przyrządy potrzebne są nam do dwóch ćwiczeń - do widocznego powyżej na zdjęciu oraz do tzw. rowerka. Tak naprawdę od nas zależy jakie obciążenie sobie narzucimy.


Tamilee Webb wykorzystuje hantle przy rozgrzewce w 2 zestawie treningowym. Szczerze powiedziawszy, jest to strzał w 10. Hantle fajnie pogłębiają skłony, przez co nasze mięśnie skośne pracują intensywniej. W trakcie trwania zestawu 1 i 2, hantle nie są nam już potrzebne.

W tej rundzie wg mnie wygrywa Mel B - ciekawe połączenie obciążenia z ćwiczeniami na brzuch, to jest to.
 MB 1 - 1 TW.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Sposoby na płaski brzuch.

Chyba nie znam kobiety, która nie narzeka na swój brzuch i tzw. boczki. Oczywiście ja też do nich należę. Odkąd pamiętam było to miejsce, któremu poświęcałam najwięcej uwagi. Przez prawie 2 lata, dzień w dzień, ćwiczyłam 8 minute ABS na zmianę z A6W, Tamilee Webb i półbrzuszkami. Dodatkowo, o ile mi obowiązki pozwalały, 4x w tygodniu wychodziłam na 30 minutowy jogging. Do tego dochodził basen i inne zajęcia fizyczne na uczelni. Teraz, gdy jestem Mamą Czekoladki, nie zawsze mogę sobie pozwolić na tyle ćwiczeń, ile bym chciała. Przede wszystkim brakuje mi biegania no i pływania. Ćwiczenia na świeżym powietrzu musiałam zastąpić spacerkami z Synkiem i domowym treningiem. Codziennie dokładam nowe ćwiczenia, które sprawią, że mój brzuch wróci do formy sprzed ciąży.


Tak jak wspominałam, temat brzucha i oponki wciąż nie jest mi obcy, dlatego postanowiłam poszukać i uszeregować wskazówki i sposoby na płaski brzuch.

WSKAZÓWKA 1. - ĆWICZ AEROBY!
Tak jak wspominałam, przez długi okres wykonywałam szereg ćwiczeń na brzuch, które wzmacniały moje mięśnie brzucha. Po kilku miesiącach regularnych ćwiczeń miałam fajnie wyczuwalny kaloryferek, który niestety nie mógł nikogo zachwycać, gdyż był on ukryty pod tłuszczową kołderką. Dlaczego tak się stało? Otóż moim głównym problemem był brak ćwiczeń aerobowych, które zajęły by się spalaniem nadmiernego tłuszczu. Szybko zmieniłam strategię, do ćwiczeń typowych na brzuch dorzuciłam jogging, tenis i basen. Efekty były od razu widoczne. Dlatego pamiętajmy - wszystko, co podnosi nasze tętno skraca naszą drogę do pięknego, płaskiego i umięśnionego brzucha :)


niedziela, 25 listopada 2012

Black power, czyli budowa ciała Ciemnoskórych pod lupą.

Na wstępie zaznaczam, że nie jestem rasistką. Mam wielu znajomych zarówno o białym, jak i czarnym kolorze skóry, mój Mąż jest Tanzańczykiem, nasze dziecko jest Mulatem, a ja sama jestem białą Europejką. Ten post nie ma za zadanie nikogo obrażać, chcę po prostu zauważyć, że pomimo tego, że wszyscy, bez względu na kolor skóry, jesteśmy równymi ludźmi, to jednak są pewne cechy zewnętrzne i wewnętrzne, które nas różnią i które sprawiają, że mamy różne możliwości sportowo - ruchowe.

Dlaczego w ogóle o tym piszę?
Od dłuższego czasu przeglądając przeróżne strony internetowe z fit inspiracjami, natykam się na motywujące zdjęcia Ciemnoskórych kobiet {mężczyźni to inna, cuuuudowna bajka <3}. Nie mówię, że tylko czarne kobiety mają wysportowane ciała, bo to nieprawda, ale w dużej mierze, to właśnie u nich doskonale widać zarysowane mięśnie {co nie zawsze wygląda kobieco}. Co najciekawsze, bardzo często nie są one zasługą tylko ćwiczeń, ale przede wszystkim budowy mięśni. Biała kobieta w porównaniu do kobiety czarnej musi spędzić na siłowni o wiele więcej godzin, pocąc się i trenując całe ciało. 

Kelly Rowland
Mel B

Różnice w możliwościach motorycznych widoczne są także w sporcie. Wystarczy obejrzeć relację z mistrzostw lekkiej atletyki, by zobaczyć jaki jest stosunek białych zawodników do czarnych. W szczególności widoczne jest to w sprintach, czy w maratonach.

http://www.4run.pl/usain-bolt-zdobywa-kolejne-zloto/

sobota, 24 listopada 2012

poTABATowe zakwasy.

Po wczorajszej Tabacie mam takie zakwasiory, że z ledwością się ruszam. Boli mnie dosłownie wszystko - pośladki, uda, plecy i ramiona. Właściwie jedynym miejscem, na którym nie odczuwam zakwasów jest brzuch. No, ale dziwić się i nie dziwić - po porodzie w głównej mierze skupiałam się na mięśniach brzucha, zapominając, że nie da się spalić tłuszczu miejscowo... Było to jedyne miejsce, które maltretowałam dzień w dzień, odpuszczając sobie całkowicie nogi i ramiona {stąd też brak zakwasów na brzuchu}. Teraz, dzięki Tabacie, nie skupiam się na jednej konkretnej partii mięśni, tylko trenuję całe ciało. I to mi się podoba. 

Jako, że Tabatę powinno się wykonywać max. 3x w tygodniu, dzisiaj zrobię sobie serię Tamilee Webb na brzuch {może w końcu i na nim poczuję zakwasy?}. Dawno z nią nie ćwiczyłam, a czuję, że przyszedł czas urozmaicić Mel B, do której się totalnie przyzwyczaiłam {a co za tym idzie, także moje mięśnie}. Najpierw pojeżdżę sobie na rowerku, podniosę sobie troszkę tętno i zabieram się za maltretowanie brzucha. Mam nadzieję, że po wprowadzeniu nowych ćwiczeń, w końcu poczuję swój brzuch {i nie mam tutaj na myśli wystających boczków ze spodni, tylko mięśnie brzucha :)}.

Aj. Brzuszek marzenie. Coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że Ciemnoskórzy mają inny rodzaj mięśni tzn. inny stosunek tłuszczu do mięśni niż Biali {ale o tym szykuję osobny post, bo to naprawdę ciekawy temat}. Przykładowo mój Mąż - wystarczy, że poćwiczy tydzień, a już ma kaloryfer na brzuchu, a ja mogę ćwiczyć rok... I nic!!!!!!!!!!!

KellyRowland - Twitter.

Ale, ale... Ja się tak łatwo nie poddam, Też będę miała tak ładnie zarysowane mięśnie brzucha! :))))

Aktywność na wczoraj:
Tabata v
abs z Mel v
hh - 5 min v
rowerek st. - 50 min v

Aktywność na dziś:
TW v
rowerek st. - 40 min v
hh- 20 min v

J.

piątek, 23 listopada 2012

Protokół Tabaty.

Dzisiaj będzie o kolejnym całkiem {nie}nowym odkryciu treningowym - protokole Tabaty. I być może nazwa treningu może bardziej kojarzyć się z nowym filmem szpiegowskim o Jamesie Bondzie, ale uwierzcie mi na słowo - mowa o treningu i to całkiem ostrym treningu cardio.

Wczoraj z ciekawości postanowiłam {dla porównania z CrossFitem} zrobić sobie 15 minutowy protokół Tabaty i muszę przyznać, że jestem pod jego wielkim wrażeniem. Po wykonaniu serii ćwiczeń czułam każdy zaangażowany mięsień, a o porannych zakwasach nawet nie będę wspominać. 

Co to jest Tabata Protocol i z czym się to "je" ekhm... ćwiczy? 

Izumi Tabata - twórca Tabata Protocol
http://crossfitzone.ca/looks-like-izumi-was-right/

Protokół Tabaty to nieskomplikowany trening kardio, opracowany przez japońskiego naukowca - Izumiego Tabatę. Trening ten w krótkim czasie poprawia naszą motorykę, kondycję i ogólnie pojętą sprawność fizyczną.

czwartek, 22 listopada 2012

CrossFit - rewolucyjny trening dla każdego.

W czasach kryzysu, gdy połowa społeczeństwa pracuje do późna lub na kilku etatach, a druga część traci pracę, dużym wyzwaniem jest profesjonalne dbanie o siebie. Brak nam wszystkiego - czasu, sił, pieniędzy. Dla zapracowanych podstawowym problemem jest ograniczony dostęp do siłowni - często wracają do domu późnym wieczorem, gdy większość siłowni jest już zamknięta. Z kolei bezrobotni, którzy dysponują większą ilością czasu wolnego, zwyczajnie nie mogą sobie pozwolić na luksus korzystania z profesjonalnych płatnych pomieszczeń.
Na szczęście istnieje alternatywa dla profesjonalnych sal treningowych i siłowni - CROSSFIT. Do treningów tego typu nie potrzebujemy specjalistycznego sprzętu, ani wielkich powierzchni - wystarczy nam własny pokój o wymiarach nieprzekraczających 2m kw i nasza inwencja twórcza.

Na początek kilka słów o historii treningu CrossFit.
Na pomysł CrossFit wpadł Greg Glassman w połowie lat 90 w Kalifornii. Opracował on zestaw intensywnych ćwiczeń, który wykonywał we własnym garażu. Połączył on zalety treningu wytrzymałościowo-siłowego usprawniającego wydolność naszego organizmu z ćwiczeniami angażującymi naszą siłę, motorykę i ogólnie pojętą sprawność fizyczną. W 1995 roku założył on pierwszy CrossFit Gym, który stał się motorem napędowym rewolucji w treningu. Popularność i skuteczność treningu została wykorzystana także przy szkoleniach policjantów i żołnierzy. Z każdym rokiem CrossFit zyskuje coraz to nowszych fanów, także w Polsce. Duży wpływ na wzrost popularności CrossFit'u w Polsce ma firma Reebok, która organizowała szkolenia i zawody dla osób zainteresowanych tą formą treningu. Na stronie internetowej możemy przeczytać definicję CrossFit:

CrossFit to trening wytrzymałościowo-siłowy, którego celem jest uzyskanie lepszej sprawności fizycznej całego organizmu. CrossFit koncentruje się na nieustannie zmieniających się, intensywnych ćwiczeniach mających na celu osiągnięcie ogólnej sprawności fizycznej, która pomoże stawić czoła wszelkim fizycznym wyzwaniom.

środa, 21 listopada 2012

Nowości blogowe.

Odkąd Duża Czekoladka wyjechał do Tanzanii, mój dzień znacznie uległ zmianie. Właściwie to ciężko mi jednoznacznie powiedzieć, czy na plus, czy na minus. Oczywiście pomijam tutaj temat tęsknoty, bo wiadomo, że to minus wyjazdu, ale bardziej chodzi mi o organizację mojego dnia codziennego. Pamiętacie, jak martwiłam się o moje ćwiczenia, nie byłam pewna, czy znajdę wystarczająco dużo czasu na jednoczesną opiekę nad Czekoladką i późniejszą aktywność fizyczną. Na szczęście nie jest tak źle, jak myślałam. Udaje mi się kontynuować ćwiczenia, baaa nawet dokładać nowe. Ćwiczę codziennie - oczywiście niekoniecznie w tym momencie, w którym chcę, ale jakoś udaje mi się dojść do porozumienia z Synkiem. Ciche ćwiczenia typu: rowerek stacjonarny, czy abs z Mel wykonuję podczas snu Czekoladki (czasami zdarza się, że ćwiczymy razem z Mel B, co wygląda naprawdę komicznie), z kolei kręcenie hulahopem i CrossFit zostawiam sobie na później, gdy Bartuś bawi się z Dziadkami. 


A jeśli już o CrossFit mowa... Spójrzcie na pasek pod nagłówkiem. Co widzicie? No właśnie - nowe etykiety. Pojawiły się zakładki - Dieta South Beach, Cross Fit i Masaże. To są moje nowe zapowiedzi blogowe. Już od jutra zamierzam rozszerzyć tematykę bloga o super trening 'Cross Fit' - będę prezentować swoje własne zestawy ćwiczeniowe, ogólne informacje oraz spostrzeżenia treningowe. Udowodnię, że CrossFit jest dla każdego :)
Z kolei zakładka 'Masaże' będzie redagowana przeze mnie na bazie własnych doświadczeń po przeróżnych masażach wykonanych przez dyplomowanego masażystę - mojego brata :D
Etykieta 'South Beach' będzie sukcesywnie aktualizowana - wkrótce pojawią się nowe posty o tej tematyce, jeden już jest w trakcie przygotowywania.
Mam nadzieję, że troszkę Was zainteresowałam. Jeśli tak, zapraszam do śledzenia bloga no i Fanpage'a, gdzie również będę wrzucać informacje na powyższe tematy. 

Aktywność fizyczna na dziś:
rowerek stacjo - 50 min v
abs z Mel v
hh - 10 min v

J.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Dieta South Beach - FAZA 1.

Słowo się rzekło :) Dzisiaj przybliżę Wam na czym polega dieta South Beach, a dokładniej jej pierwsza faza. Musicie wiedzieć, że dieta ta składa się z trzech etapów - pierwszy jest najkrótszą, ale jednocześnie najostrzejszą fazą.

W trakcie trwania całej diety można jeść trzy posiłki i co najmniej dwie przekąski dziennie, co sprawia, że człowiek czuje się przyjemnie najedzony i praktycznie w ogóle nie odczuwa, że jest na diecie. Jest to jeden z powodów, dla których ludzie często rezygnują ze słowa 'dieta' na rzecz zdania - zmiana nawyków żywieniowych. Posiłki SB są rozsądnie skomponowane pod względem odżywczym o dużej zawartości błonnika, chudego źródła białka, dobrego nienasyconego tłuszczu oraz niskotłuszczowego nabiału. I ja się z tym w zupełności zgadzam - jest smacznie i zdrowo.



niedziela, 18 listopada 2012

Dobre węglowodany, czyli podstawy zdrowego żywienia.

Zanim opiszę zasady South Beach, chciałabym zrobić dwa wpisy wprowadzające, w których, z pomocą książki Arthura Agatstona "Dieta South Beach Turbo" wyjaśnię kilka niezbędnych spraw żywieniowych. Nie sztuką jest przejść na samą dietę, bez wiedzy o tym, co nam szkodzi, a co pomaga. Dlatego dzisiaj chciałam rozpocząć wpisy z serii podstawy zdrowego żywienia, które przydadzą się przy okazji jadłospisów na SB.



sobota, 17 listopada 2012

Spadek formy.

Od kilku dni zabieram się za South Beach'owe posty, ale jakoś nie mam siły pisać o czymś, co w tej chwili jest mi zupełnie obce. Niestety minione dni do najłatwiejszych nie należały, co także odbiło się na moim sposobie żywienia. Zapychałam się słodyczami, niezdrowymi potrawami, które w ogóle nie powinny trafić do mojego żołądka. No, ale już koniec tego {nie}dobrego. Trzeba się wziąć w garść, na nowo znaleźć motywację do dbania o siebie i zaskoczyć Męża piękną figurą za 3 miesiące. Mam dużo czasu, żeby naprawić to, co troszkę zaniedbałam. Na szczęście poza niezdrowym żarciem, nie zaniedbałam ćwiczeń fizycznych. Ale muszę się przyznać, że robiłam je z wieeeeelką niechęcią i świadomością, że i tak nie spalę tego, co wszamałam. Dobra, koniec tego narzekania. Od tej chwili biorę się w garść i żegnam słodycze. Z kolei od poniedziałku witam nowy sposób żywienia - dietę SB :) Dzisiaj w nocy postaram się ogarnąć wszystkie wiadomości o SB i wrzucić jutro z samego rana. Tymczasem idę wyprawić Dużą Czekoladkę na lotnisko {chlip, chlip}.

środa, 14 listopada 2012

Przegląd śniadań na South Beach.

Wspominałam Wam, że jakieś 4 lata temu byłam z Mamą na diecie SB. Podczas stosowania tej diety udało mi się zejść do 49 kilogramów i przez bardzo długi okres utrzymywałam tą wagę. Dieta była dla mnie czymś nowym i bardzo smacznym. Wiem, że na temat SB są różne opinie - negatywne i pozytywne. Ja sama wspominam ją bardzo miło. Owszem, pierwsza faza jest naprawdę restrykcyjna i czasami ciężko powstrzymać się od zjedzenia owoców, no ale na szczęście trwa tylko 2 tygodnie. Potem to jest istny raj. Pamiętam, że w trakcie dietkowania czułam się lekka, miałam dużo energii i chęci do życia. Na poważnie rozważam powrót do SB, ale na to muszę się psychicznie przygotować. 

Liebster Blog Award :)

Jest mi szalenie miło, że w tak krótkim czasie istnienia wśród fitnessowych blogów, dziewczyny jednak mnie hmmm... polubiły ;), czego wyrazem jest (podwójna!) nominacja do Liebster Blog.

'Liebster Blog Award jest wyróżnieniem otrzymywanym od innego blogera w celu wzajemnego poznania się i pochwały za dobrze wykonaną pracę na blogu. Otrzymują ją blogi o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje to możliwość zwiększenia liczby obserwatorów i czytelników. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób, musisz je koniecznie poinformować o tym, oraz zadać im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.'

Wyróżnienie to otrzymałam od odchudzantus oraz od tatti :) Dziękuję Wam za to dziewczyny :)

W sumie będę odpowiadać na 24 pytania, 11 od odchudzantus i 13 od tatti. No to do dzieła :)

wtorek, 13 listopada 2012

Motywacje.

Nic tak nie motywuje do działania, jak widok rezultatów innych ludzi. Dzisiaj rano natknęłam się na artykuł, w którym pokazane były zdjęcia dziewczyn, które przeszły niesamowitą metamorfozę (niektóre przesadziły, ale szacunek za determinację). Z każdym oglądanym zdjęciem coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że chcieć to móc. A ja chcę i wkrótce sama podzielę się z Wami podobnymi zdjęciami. Chociaż moje nie będą tak spektakularne, bo jednak nie mam aż tak dużo do zrzucenia, no ale... Zawsze jakieś zmiany będą zauważalne. 

poniedziałek, 12 listopada 2012

niedziela, 11 listopada 2012

Pospieszyłam się z tymi deklaracjami.

Dieta będzie, to pewne, ale nie na chybił trafił. Muszę dokładnie przeanalizować dostępne propozycje dietowe i przygotować się do wprowadzenia ich w życie. To nie wszystko. Postanowiłam rozejrzeć się za wagą kuchenną elektroniczną, która pomoże mi w odmierzaniu odpowiedniej ilości składników. Przejście na dietę to nie takie hop siup. Oczywiście jeśli tu mowa o racjonalnej diecie. Właściwie to nie wiem, czy powinnam używać słowa 'dieta', to raczej zmiana nawyków żywieniowych. Na razie niesamowicie kusi mnie dobrze mi znane SB oraz mniej znana dieta niskowęglowodanowa. Czytałam o niej dużo dobrego i coraz bardziej chciałabym ją wypróbować. Gdy tylko zadecyduję, którą z nich rozpoczynam dam Wam znać. Zresztą, z pewnością dorzucę do etykiet zakładkę z propozycjami kulinarnymi na śniadania, obiady, przekąski i kolacje. Ale to wkrótce. 
To nie jedyna wiadomość - postanowiłam, że dzisiaj nie będę umieszczać tygodniowego podsumowania ćwiczeń, tylko skupię się na miesięcznych tabelach. Myślę, że one powiedzą mi dużo więcej niż te tygodniowe.

sobota, 10 listopada 2012

Klamka zapadła.

Chyba dzisiaj mam jakiś gorszy dzień. Patrzę na siebie krytycznym okiem i widzę, że moje ciało nie do końca mi odpowiada. Co z tego, że ćwiczę codziennie, gdy moja dieta nie jest taka, jaka powinna być. Chociaż nie wiem, czy w ogóle powinnam używać słowa "dieta", bo takowej nie stosuję. No bo, czy płatki czekoladowe lub cynamonowe z mlekiem można nazwać dobrym rozwiązaniem? Chyba nie. Niestety mój Syn rozmiłował się w takich śniadaniach i ani myśli jeść coś innego. Dwoję się i troję, żeby jednak zechciał zjeść jakąś szyneczkę albo jajeczko, ale ten nie traktuje tego jako jedzenia, tylko zabawę - można podrzucić, rozgnieść, nakarmić Mamę! No właśnie - nakarmić Mamę. To jest coś, co szczególnie upodobała sobie Czekoladka. Także w przypadku mleka z płatkami - Mama je, to i ja jem. No i tak jemy sobie wspólnie te niezdrowe śniadania, które wcale nie pomagają mi w osiągnięciu fajnej figury :/


piątek, 9 listopada 2012

"No" vember.

Chyba nikogo nie zdziwi jak napiszę, że kocham Internet. W końcu osoba, która prowadzi dwa blogi musi lubić serwowanie po necie. Owszem, czasami mam momenty załamania, w których najczęściej myślę o zawieszeniu blogowanie, ale na szczęście szybko one mijają. Wystarczy zrobić sobie przerwę i do niczego się nie zmuszać. Szczęśliwie te czasy, jak na razie są przeszłością, czego wyrazem niech będą zabawy html'owe, którym poddaję moje blogi. Zmieniam, poprawiam, wkurzam się, zachwycam, następnie znowu wkurzam i tak w kółko. Wiem, że perfekcyjnie nigdy nie będzie - nie umiem na tyle html (ale od czego są fora :)), ale na szczęście z pomocą przyszedł mi mój Mąż i podsunął mi poradnik do html. Teraz w planach mam zarywanie nocek i poznawanie tajników tego jakże (nie)prostego języka. Są tego plusy, nie nudzę się i mam poczucie, że się intelektualnie nie cofam. Mam nadzieję, że w przyszłości znajomość html zaowocuje lepszą pracą hihi. Tak więc, nie martwcie się, gdy pewnego "pięknego" dnia zobaczycie zamiast wpisów pustą stronę ;p To tylko moja metoda prób i błędów, niekoniecznie dobra. Niestety czasami za szybko nacisnę zastosuj, zanim zdążę zrobić kopię zapasową. No, ale... Nie ma ryzyka, nie ma zabawy :) A przede wszystkim nie ma narzekania - w końcu mamy NO vember :)

środa, 7 listopada 2012

Dwa tygodnie z Mel.

Cholera! Ja to jednak jestem dupa. Zamiast pomierzyć się przed rozpoczęciem regularnych ćwiczeń z Mel, to ja to zrobiłam dopiero po 2 tygodniach. No nic to. Wydaje mi się, że centymetry spadły, ale dopóki nie mam namacalnych dowodów, to nie będę nikogo oszukiwać. Poczekam kolejne 2 tygodnie i wtedy powiem Wam, czy ćwiczenia naprawdę działają.

Jak dzisiaj odbieram ćwiczenia z Mel?
Przede wszystkim nie jestem nimi znużona, ani znudzona, jak to miało miejsce przy 8 minute ABS. Co prawda z ośmiominutówkami wytrzymałam prawie 2 lata regularnych ćwiczeń, ale szczerze powiem, że nie raz musiałam się do nich zmuszać. Z Mel jest inaczej. Przy niej chce się ćwiczyć. Z niecierpliwością czekam na kolejny dzień i kolejne 10 minut spalania brzucha. Pewnie ma to związek z osobistymi problemami (ćwiczenia są rodzajem odreagowania), ale nie narzekam. Grunt, że nie "topię" smutków w jedzeniu (o alkoholu nawet nie myślę, to dla słabeuszy). Wiem, że wszystko się ułoży i jeszcze nie raz uśmiech zagości na mej twarzy. Na razie zaciskam zęby i krzyczę milcząc. 

Więc chodź, zaplanuj mój czas...

Podobno kobiety - matki są najlepiej zorganizowanymi jednostkami społecznymi. Potrafimy pogodzić obowiązki domowe z zawodowymi - nic to, że często wygląda to tak, że oglądamy program w TV jednocześnie odkurzając pokój z dzieckiem na ręku, a po nocach nadrabiamy pracę. Bycie matką to nieustanna praca, dzień wypełniony po brzegi.

www.demotywatory.pl

Do tej pory mój dzień też był taki zakręcony. Miałam na głowie studia (na samym początku 2 kierunki), kolokwia, egzaminy, zaliczenia, małe dziecko, rodzinę  i wiele innych ważnych spraw. Właściwie dopiero od września mam troszkę więcej wolnego czasu, który wykorzystuję na treningi. Jest to coś, co pozwala mi odpocząć i znaleźć chwilę wytchnienia. Jednak wciąż mam na głowie inne sprawy, a duża część jeszcze przede mną - od grudnia zaczynam naukę języka suahili, doszkalam język angielski, rozpoczynam dietę SB i kontynuuję swoje ćwiczenia. Czasami ciężko to wszystko ogarnąć, dlatego zrozumiałym jest, że robię sobie rozpiski, co i kiedy mam wykonać. Do tej pory służyły mi do tego pojedyncze karteczki, które po jakimś czasie znajdowałam poprzekreślane w koszu (sprawka czyściocha-Czekoladki).


Na szczęście dzisiaj, dzięki uprzejmości pana Rafała, w moje ręce wpadł organizacyjny pomocnik - MULTIPLANER, który z pewnością pomoże mi ogarnąć moje codzienne obowiązki.

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy po rozpakowaniu paczki z multiplanerem, to jego niesamowita estetyka i lekkość. Nawet mój Mąż był w szoku jaki on jest lekki i miękki :) (hihihi, chyba mam pomysł na prezent Mikołajkowy).



Pierwsze czym się kierowałam przy wyborze multiplanera był kolor. Wiem, wiem... Bardzo dziecinne, ale jako kobieta lubię ładne, żywe kolory (czerń zdecydowanie pasuje mi do Mężczyzny ;))). To był główny powód, dla którego zdecydowałam się na wersję bordową :)

W drugiej kolejności skupiłam się na podziale i rozmiarze planera. Miałam do wyboru dwu lub trójdzielny. Z racji tego, że lubię robić dużo rzeczy na raz, zdecydowałam się na ten drugi (tzw. 3planer :)). O co chodzi z tymi podziałami? Myślę, że zdjęcie dużo wyjaśni:


Co do rozmiaru (podobno nie ma on znaczenia ;)), zdecydowałam się na średni - B5, w wersji anglojęzycznej (mój Mąż już się na niego czai ;p). Nie za duży, nie za mały. Czyli w sam raz do kobiecej torebki, w której jak wiadomo, zawsze brakuje miejsca :P

To, co niezwykle przypadło mi do gustu, to możliwość tworzenia własnych folderów, które możemy tytułować wedle uznania. Pozwala nam to rozgraniczyć nasze obowiązki, bez mieszania jednych z drugimi.



Autor multiplanera, poddaje nam swoje sugestie, co do nazw, ale myślę, że ja, jako gospodyni domowa, za bardzo z nich nie skorzystam (w głównej mierze skierowane są do osób aktywnych zawodowo). Nie mniej jednak mam swoją wizję folderów, które będą obejmować moje zainteresowania.


Z pozostałych gadżetów, które mogą być przydatne podczas użytkowania, znajdziemy: linijkę na pierwszej stronie, niezwykle motywujące sentencje, gumkę widoczną na pierwszej fotografii, kalendarz na okres 2012 - 2014, "skrytkę" na ostatniej stronie, na cenne dokumenty oraz udogodnienie w postaci wyciętego "napalcnika", dzięki któremu łatwiej przewracać strony :)



Zainteresowanych zachęcam do obejrzenia filmu na stronie internetowej, który pokaże nam jak logicznie rozplanować zapiski i jak w pełni wykorzystać możliwości multiplanera. Po kliknięciu w obrazek, "przeniesie" Was do odpowiedniej strony :)


Nie wiem jak Wy, ale ja jestem nim zachwycona i nie mogę się doczekać, aż zacznę "organizować" z nim czas, a przede wszystkim planować moje treningi :) Oczywiście podzielę się z Wami dalszymi spostrzeżeniami i praktycznymi wskazówkami :)

J.

wtorek, 6 listopada 2012

Widział ktoś moją wagę?

Nie? To dobrze :) Nie od dziś wiadomo, że waga nie zawsze jest wyznacznikiem tego, jak człowiek wygląda. Można ważyć 60 kilo, a mieć super wysportowane i zgrabne ciało, a można ważyć 50 kg i mieć galaretowaty brzuch i nogi.


Do niedawna przywiązywałam dużą uwagę wcześniej wspomnianej wadze. Lubiłam na nią wchodzić, szczególnie w okresie poporodowym. Codziennie pokazywała mniej i mniej, a ja z radością obserwowałam 4 z przodu. Do czasu... Dostałam okres i wszystko się pozmieniało. Waga podskoczyła, może nie jakoś radykalnie, ale faktem jest, że 4 zamieniła się w 5. Obecnie moja waga waha się między 52 - 53 kilogramy, ale ja wcale nad tym nie ubolewam. Ćwiczę codziennie, moje ciało się zmieniło, mam zarys mięśni, boczki się zmniejszyły, a i cm spadają. Wiadomo, że każdy z nas ma jakąś wymarzoną, idealną wagę (dla mnie np. jest to 48 kg), ale grunt to pozytywnie patrzeć na swoje ciało. Jeśli już mamy patrzeć na cyfry to nie te na wadze, ale te na centymetrze. Centymetr zwraca uwagę na mięśnie, tłuszcz, wodę, waga nie. By to zobrazować pokażę Wam ciekawe porównanie tej samej ilości tłuszczu i mięśni.

http://www.buzzhunt.co.uk/wp-content/2011/12/muscle-v-fat.jpg

Ciekawe, prawda? Popatrzcie na różnicę w objętości. I to właśnie tłumaczy nam fakt, że dwie różne osoby, o tej samej wadze, mogą mieć zupełnie inne wymiary i zawartość tłuszczu w organizmie. Niby ta sama waga, a inna budowa ciała, no i jego estetyka i wygląd.

Ja przy okazji tego wpisu, postanowiłam sama porobić sobie pomiary różnych części ciała i porównać je z tymi, które wykonywałam w 2009 roku. Oto jak się prezentują wyniki:


Jak widać, gdzieniegdzie pospadało, a w innych miejscach urosło. Przede wszystkim zwiększyła się waga ciała (proszę zwrócić uwagę na to, że wciąż karmię piersią, więc piersi też swoje ważą ;)), no i biodra się rozszerzyły. Ciekawa jestem, czy jest to "zasługa" porodu, czy nie, ale akurat to mi odpowiada. W końcu mam fajne biodra, a moja sylwetka zaczyna przypominać ukochaną "ósemkę (8)" mojego Męża :))))

Kalkulator sam podliczył mi zawartość tłuszczu, co jest czysto teoretycznym pomiarem, gdyż prawdziwy pomiar tłuszczu to dużo bardziej zaawansowany proces (miałam okazję obliczać % zawartość tłuszczu na 1 roku studiów na AWF). No, ale... Według tego pomiaru mam 23% tłuszczu w ciele. Porównując to z poniższą tabelą wychodzi, że jest on w normie.

http://www.strefa-kobiet.com/pl/Artykuly/Wlasciwy-poziom-tkanki-tluszczowej-u-kobiet

Jak na kobietę po porodzie chyba nie jest źle. Za jakiś czas, po dalszych ćwiczeniach porównam sobie wymiary i wtedy zobaczę, czy jest jakiś progres. :))))


A Wy czym się bardziej sugerujecie? BMI, cm czy kg? 

Aktywność fizyczna:
rowerek stacjo - 1h v
hh - 30 min v
abs z Mel v
J.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Santa, can you hear me?

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam robić sobie wish listy z różnych okazji - na urodziny, na wiosnę, na lato... no i na Mikołaja. Co prawda do Mikołaja jeszcze troszkę czasu, ale warto już pomyśleć o prezentach :) 
W tamtym roku moim marzeniem był złoty zegarek, który idealnie pasuje do codziennych outfitów. Z kolei w tym roku mam odrobinę inne życzenia, bardziej związane z aktywnym trybem życia. Nie powiem, bo nie pogardziłabym także drugim złotym zegarkiem (niestety ten, który mam obecnie pomalutku traci swój "złoty" kolor), ale jednak fitness'owe zabawki to jest to, co sprawiłoby mi dużo frajdy.


Oto moja mała wish lista Mikołajkowa (a nuż Mikołaj dotrze do mojego bloga i to przeczyta):

-masażer wyszczuplający polecony mi przez dobrą znajomą, która używa go od jakiegoś czasu i baaaaardzo zachwala. Podobno w mig rozprawia się z cellulitem i rozciągniętą skórą. Cena (30 zł) nie jest jakaś powalająca, więc dodatkowo kusi.

http://allegro.pl/rewelacyjny-nowy-masazer-wyszczuplajacy-relax-tone-i2766382237.html

-hula hop z masażerem. Szczerze, nie wiem, czy to mit, że koło z masażerem jest lepsze od normalnego obciążonego ryżem, ale nie ukrywam, że sama chciałabym się o tym przekonać na własnych boczkach.

http://allegro.pl/oryginalne-hula-hop-hoop-jinpoli-power-ring-97cm-i2734107117.html

-o nowym rowerku stacjonarnym nawet nie wspominam, bo wiem, że to zbyt wygórowane marzenie, ale o złotym zegarku napomknę, bo naprawdę mi się podoba :) Myślałam o złotym dla siebie, a srebrnym dla Męża. No i gratisowy grawer mnie kusi (w sensie, że dla Męża)

http://allegro.pl/promocja-zegarek-geneva-3-wzory-grawer-gratis-i2753159574.html

Dla Syneczka będą osobne życzenia na drugim Czekoladowym blogu. List do Św. Mikołaja w trakcie pisania :) A poniżej zeszłoroczny, nie do końca zrealizowany liścik Czekoladki :)


A Wy jakie macie życzenia do Św. Mikołaja? Piszcie w komentarzach, może się wzajemnie zainspirujemy no i Mikołaj będzie miał wszystkie życzenia w jednym miejscu :)

PS. Wkrótce na blogu będzie fajna propozycja na prezent Mikołajkowy, w szczególności dla zapracowanych mężczyzn :)))

Aktywność fizyczna na dziś:
-rowerek stacjo - 50 min v
-abs z Mel B. + wstęp do TW v
-hh - 13 min v

J.

niedziela, 4 listopada 2012

Zmiany.

Niestety moja radość z odwołanego wyjazdu Męża była przedwczesna. Jednak jedzie do Tanzanii i to w tą środę :( Właściwie to we wtorek w nocy, więc znowu muszę zmodyfikować cały swój dzień. Do tej pory, mogłam kręcić hula hopem w innym pokoju, bez obaw, że Synek niespodziewanie obudzi się w swoim pokoju. Teraz nie będzie to takie łatwe. Tak sobie jadę teraz na rowerku i myślę, jakby to wszystko wykombinować, żeby wilk był syty i owca cała. Niestety pokój, w którym śpi Czekoladka jest za mały na kręcenie kółkiem, a zostawienie go samego na łóżku bez opieki to też ryzykowne. Hmmm. Muszę coś wykombinować. Podobnie ma się sprawa z ćwiczeniami z Ewą. Cholera. Chyba pozostaje mi tylko rowerek i ćwiczenia na macie. Pewnie skończy się na tym, że połączę ćwiczenia Mel z Tamilee Webb i wyjdzie z tego ponad 30 minutowy, w miarę cichy zestaw na brzuch. Do tego "odpalę" rowerek i jakoś przetrwam te 3 miesiące bez pomocy Męża... Ech, już tęsknie za hh, no i za Mężem of kors :(

http://fitness.wp.pl/multimedia/galerie/art867.html

J.

Podsumowanie tygodnia treningowego.

Wprowadzam tygodniowe podsumowania ćwiczeniowe. W każdą niedzielę (o ile czas pozwoli) będę zamieszczać tabelki z rozpisanymi ćwiczeniami. Pomoże mi to zmodyfikować trening i podsumować ilość tygodniowych ćwiczeń :)


Jak widać, w tym tygodniu skupiałam się przede wszystkim na brzuchu. Jest to związane z wyzwaniem, które sobie narzuciłam - 100 dniowa walka z oponką, brzuszkiem i boczkami. Po czasie zdecydowałam się zmienić to na 100 dni z Mel B na brzuch + gdy mam siłę dodatkowe ćwiczenia na brzuch. W tym tygodniu jest to prowizoryczna tabela, ale od następnego tygodnia postaram się ją jeszcze dopracować. Jutro także porobię sobie wszystkie pomiary i będę je zestawiać w kolejnych podsumowaniach. 
Po tym tygodniu wiem, że powinnam więcej czasu poświęcić ramionom i troszkę zwiększyć ilość kręcenia hula hop. Chciałabym, żeby było to ok. 30 min dziennie. Mam nadzieję, że mi się to uda. Muszę to logicznie rozplanować, bo w tym tygodniu Mąż wylatuje do Tanzanii... więc nie będę mieć tyle czasu wolnego. Z kolei do ćwiczeń z Mel planuję dorzucić kilka ćwiczeń z Tamilee Webb (wczoraj wykonałam skłony z hantlami i od razu czuję mięśnie skośne :)).

Muszę rozejrzeć się za fajnymi inspiracjami podsumowującymi treningi. Może znacie jakieś fajne strony?

Aktywność fizyczna:
hh - 40 min v
abs z Mel B. + rozgrzewka z TW v
rowerek st. - 40 min + 30 min v
ćwiczenia na ramiona v
J.

sobota, 3 listopada 2012

Mostek - zbawienie dla kręgosłupa.

Jesteś w ciąży? Masz małe dziecko? Siedzisz dużo przed komputerem? Boli Cię kręgosłup? Witaj w klubie. Dokładnie czuję to samo. Od ponad 2 lat. Najpierw dźwigałam przed sobą ciążowy brzuch, by następnie zamienić go na 3 -> 5 -> 10 -> 12kg... Czekoladkę. Więc niech nikogo nie dziwi, gdy w tak młodym wieku narzekam na bóle pleców i kręgosłupa. Wieczorny masaż w wykonaniu Męża to bardziej zabawa niż ukojenie, ale i tak chwała mu za starania. Na szczęście jakiś czas temu, podczas wspólnych wygłupów z Synkiem i Mężem postanowiłam sprawdzić, czy umiem jeszcze zrobić "mostek". Nie będę ściemniać, że od razu poszło mi to super, ale po zmianie podłoża z miękkiego łóżka na twarde płytki jakoś mi to poszło. Oczywiście towarzyszył temu pisk Czekoladki i dźwięk moich strzelających kości (co wywołało śmiech mojego Męża). Teraz jest odrobinkę lepiej, zarówno z moimi kośćmi, jak i z wysokością podniesionych bioder (muszę popracować nad rękami, bo mi gdzieś uciekają i sama nie wiem po co podniosłam stopy :P).


Wbrew pozorom, po zrobionym mostku moje plecy nie bolały mnie bardziej... żeby nie napisać, że ból się w ogóle zmniejszył. Zaciekawiona tym dziwnym zjawiskiem zaczęłam szukać informacji o tych ćwiczeniach mięśni kręgosłupa i oto skrót tego, co udało mi się dowiedzieć.

PLUSY REGULARNEGO WYKONYWANIA MOSTKA:
- powiększa się pojemność płuc i wypina klatka piersiowa,
- likwiduje bóle pleców, kręgosłupa,
- zwiększa sprawność ruchową,
- uelastycznia i wzmacnia mięśnie brzucha i kręgosłupa,


JAK WYKONAĆ MOSTEK?
- przed wykonaniem ćwiczenia należy się odpowiednio rozgrzać i przygotować mięśnie całego ciała - wskazany trucht, skłony, skrętoskłony, koci grzbiet...
- kładziemy się na macie, uginamy nogi w kolanach, a wygięte dłonie kładziemy na podłodze. 
- odrywamy od podłoża pośladki i biodra, a następnie ciągniemy barki. Głowa nadal spoczywa na podłożu. Ręce są wygięte w kształcie litery C.
- odrywamy głowę od podłoża i wznosimy ciało na rękach i nogach, wyginając je w łuk.


Nie jest to najłatwiejsze ćwiczenia, ale naprawdę zbawienne dla naszych pleców. Mostek można wykonywać codziennie, ale przy ograniczonej liczbie powtórzeń :) 

A Wy jak? Robicie mostki? :)

Aktywność fizyczna:
- rowerek stacjo - 50 min v
- abs z Mel B. v
- mostek x 6 v

J.

piątek, 2 listopada 2012

Must have: domowa siłownia.

Mały, przytulny domek, przestronna kuchnia, duży, zielony ogród z basenem, kominek w salonie to marzenia większości z nas. W zależności od gustów, można wymieniać słowa mały na duży lub duży na mały, a także zamiennie operować innymi ważnymi elementami wystroju domu. Jeden marzy o basenie w ogrodzie, inny o własnym przydomowym ogródku. Ja marzę o jednym i drugim, ale i tak moim największym marzeniem jest super wyposażona domowa siłownia. Niekoniecznie musi ona być w wielkim domu z ogrodem, wystarczy mi jeden pokój zaaranżowany na siłownię. Mam to szczęście, że mój Mąż podziela moje zdanie na ten temat i także marzy o przydomowej siłowni wyposażonej w rowerek stacjonarny, orbiter, bieżnię, twister i inne ważne urządzenia. Zapewne on ma odrobinę inną wizję tej siłowni, ja zadowoliłabym się mniej więcej czymś na wzór tego (zdjęcia znalezione w Internecie):


A to już w ogóle mistrzostwo - siłownia z widokiem na National Park Serengeti w Tanzanii. Oh man! W sumie jakby na to nie patrzyć, w jakimś stopniu mogę taką mieć - w końcu w domu mam Tanzańczyka, więc można powiedzieć, że będę miała Tanzanię w domowej, polskiej siłowni, niah, niah.


Co powinno się znaleźć w mojej przydomowej siłowni?
-przede wszystkim rowerek stacjonarny,
-bieżnia,
-orbiter,
-twister,
-hula hop,
-hantelki,
-i pewnie by się jeszcze coś znalazło :)

Jedno jest pewne. Nawet jeśli nie będę miała całego pokoju dla siebie, to na 100% znajdzie się miejsce na moje sportowe cudeńka :) W końcu chcieć to móc :)))

***
Część z Was, która śledzi mój fanpage wie, że wkrótce możecie się spodziewać recenzji tej książeczki na blogu. Pochwalę się i powiem Wam, że dzisiaj, zupełnie przez przypadek, udało mi się wygrać audiobooka :))) Hihi, uwielbiam wygrywać :))))) A w szczególności takie fajne i ciekawe "książki" :)


Aktywność fizyczna na dziś:
-rower stacjo - 80 min v
-hh - 20 min v
-abs z Mel B - 10 min v
-pompki - 10 v

J.