Drugi dzień z killerem zaliczony. Szczerze powiedziawszy, byłam przekonana, że nie dam rady zrobić nawet minuty ćwiczeń, ale z każdym poskokiem było coraz lepiej. Nawet odważę się napisać, że było lepiej niż wczoraj. Jedynym grzechem ćwiczeniowym była niespodziewana 15 minutowa przerwa spowodowana telefonem koleżanki, która świeżo urodziła córeczkę. Potrzebowała wsparcia i dobrej rady, więc wiadomym było, że trening może poczekać. Po zakończeniu rozmowy, oczywiście wykonałam ćwiczenia do końca i w nagrodę usłyszałam gratulacje z ust Ewy :) Niah, niah. Po ćwiczonkach wskoczyłam pod prysznic, ogarnęłam się i poszłam na spacerek z Syneczkiem i Mężem. Odwiedziliśmy pobliski plac zabaw, na którym znajduje się mini siłowania, więc jeszcze troszkę "przypakowałam" haha. A teraz jadę sobie na rowerku stacjonarnym i piszę tego posta ;p No i to tyle, byle do jutra :)))))
A poniżej moje ulubione ćwiczenia - pozycja zmutowanej żaby <3
J.
kurde muszę sie zabrać za siebie ;)
OdpowiedzUsuńja dziś własnie zaczęłam ćwiczyć z tą płytą i po 15 minutach padłam, trzymając się za serce..,. kondycja straszna... ale dzień po dniu na pewno będę robić coraz więcej i będzie coraz lepiej, więc się nie zniechęcam :) tobie też życzę wytrwałości!
OdpowiedzUsuńawww gratulacje dla twojej koleżanki- taka przerwa w treningu jest dla mnie w 100% zrozumiała :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za postępy w dalszych treningach :)
OdpowiedzUsuń